verne/aniol-kopalni-wegla
Krótkie streszczenie
Polska, początek XIX wieku. W okolicy, gdzie powstała kopalnia węgla, czternastoletnia Anna postanowiła pracować jako górnik, aby pomóc choremu ojcu.
Jej ojciec niegdyś żył w dostatkach, ale niepowodzenia pozbawiły go majątku. Chory i przykuty do łóżka, nie mógł utrzymać rodziny. Anna wraz ze starszą siostrą Maryą opiekowały się nim, ale zarobki siostry nie wystarczały. Anna dowiedziała się, że w kopalni pracują również dzieci, więc poprosiła żonę górnika o pomoc w znalezieniu pracy.
Pierwsze zejście do kopalni było dla Anny przerażające, ale pokrzepiona modlitwą podjęła pracę nosicielki węgla. Po dwóch tygodniach otrzymała pierwszą zapłatę. Aby chronić twarz przed poczernieniem, zaczęła nosić kaptur, co wywołało gniew górników. W jej obronie stanął młody robotnik.
Franciszek przekonał górników, że Anna jest aniołem kopalni, który chroni ich przed nieszczęściami. Górnicy zaczęli traktować ją z szacunkiem. Anna uczyła ich dzieci czytania i opowiadała historie biblijne. Pewnego dnia Franciszka oskarżono o kradzież zegarka, ale wkrótce okazało się, że był niewinny. Ujawnił wtedy, że jest synem właściciela kopalni.
Po inspekcji kopalni wybuchł pożar. Ktoś krzyczał:
W kopalni pali się, i wszyscy się popalili... i Anna, i Zuzia, i Janek, i Tomek, wszyscy się spalili!... Teraz już tylko trupów wyciągają windą z dołu kopalni.
Szczegółowy streszczenie według rozdziałów
Tytuły rozdziałów są redakcyjne.
Rozdział 1. Anna postanawia pracować w kopalni dla chorego ojca
W malowniczej okolicy u podnóża pagórków pokrytych zielenią drzew, gdzie niegdyś panował dobrobyt i słychać było śpiew rolników, na początku XIX wieku powstała kopalnia węgla. Jej obecność całkowicie zmieniła oblicze krainy - kłęby dymu pokryły atmosferę jak kirem żałobnym, woń kwiatów zastąpiły jadowite wyziewy, a echa rozlegały się jedynie brzękiem łańcuchów i skrzypieniem trybów maszynowych.
Wieśniacy z bojaźnią przypatrywali się dzikim górnikom, nikt z nich nie odważył się wejść do podziemi. Powiadano bowiem, że życie górnika pozostaje w ciągłym niebezpieczeństwie - podczas spuszczania się w koszu nad przepaścią trzeba było obawiać się spotkania z drugim koszem idącym w górę, urwania się sznura lub spadających odłamów kamienia.
Życiu górników ze wszech stron zagraża tysiące niebezpieczeństw, większych i okropniejszych, niż w czasie walki na polu bitwy.
Wewnątrz kopalni górnicy pracowali w pozbawionych powietrza i światła warunkach, brodzili w błocie pod mokrym i niskim sklepieniem, zgięci bez możności wyprostowania się, często w postawach trudnych do pojęcia, trwając tak po kilka lub kilkanaście godzin bez przerwy.
Mimo tych okropnych warunków znalazła się młoda dziewczynka, która zapragnęła poświęcić się pracy górniczej.
Młodziutka, zaledwie czternastoletnia, miała ojca chorego, widziała go w cierpieniach, więc postanowiła nieść mu pomoc według sił i możności.
Jej ojciec żył niegdyś w dostatkach, ale różne niepowodzenia wyzuły go ze wszystkiego, co posiadał.
Zamieszkawszy na wsi z dwiema córkami, dopóki mógł - pracował na zaspakajanie potrzeb domowych, ale złożony dotkliwą chorobą, przykuty do łoża boleści, spostrzegł, że wkrótce całej rodzinie grozi straszna nędza. Starsza córka płakała i pracowała bez wytchnienia, lecz nie miała tej dzielności charakteru, która pomaga walczyć z przeciwnościami.
Anna była charakteru zupełnie innego - zastanawiająca się, rozważna, niczym się niezrażająca. Z miłością ku ojcu łączyła bezmierne uwielbienie, a gdy mu się z ust wyrwała skarga, czuła, że jej serce omdlewa. Myśląc, że drobna kwotka pieniędzy wystarczyłaby na kupno tego, co mogłoby przynieść ulgę w cierpieniu ojca, sądziła, że nie było pracy, której dla zdobycia owej kwotki nie zdołałaby dokonać.
Rozdział 2. Anna rozpoczyna pracę i uczy dzieci górników
Anna dowiedziała się, że do pracy w kopalni używano również wyrostków z dość znacznym zarobkiem. Pewnego dnia zatrzymała się przed domkiem górnika, gdzie spotkała kobietę z ośmioletnim synem, który właśnie wracał z pracy. Chłopiec był traperem - przez dwanaście godzin dziennie siedział skulony we framudze i trzymał sznurek od klapy, otwierając ją przy przejściu wózków z węglem.
Anna poprosiła Łucyę o pomoc w znalezieniu pracy w kopalni, choćby za połowę zwykłej zapłaty. Kobieta początkowo odmawiała, twierdząc, że Anna wygląda jak pani, jest wątła i bojaźliwa, ale wzruszona jej błaganiami obiecała przemówić za nią u męża. Nazajutrz Anna dowiedziała się z wielką radością, że jej prośba została przyjęta.
Pierwsze zejście do kopalni było dla Anny strasznym przeżyciem. Spuszczanie się w koszu nad przepaścią sprawiło jej zawrót głowy, w miarę zanurzania się pod ziemię widnokrąg się zwężał, światło dzienne znikało, powietrze stawało się przyduszone. Czasem szum wody ogłuszał ją, czasem oczy rażone były blaskiem wielkich ognisk.
Pokrzepiona modlitwą, ruszyła śmielej w dalszą drogę. ...Boże, nie opuszczaj mnie! ...z uczuciem niewysłowionej radości pomyślała: No, Bogu dzięki, pierwsza próba powiodła się
Anna pracowała jako nosicielka węgla - napełniała koszyk węglem, który robotnicy nakładali jej na plecy, a następnie niosła go przez ciasne korytarze do wyznaczonego miejsca. Po długich godzinach pracy nadszedł czas posiłku w wspaniałej sali jadalnej z błyszczącymi ścianami i sklepieniem, oświetlonej tysiącznymi pochodniami.
Rozdział 3. Konflikt o kaptur i obrona przez Franciszka
Po dwóch tygodniach pracy Anna otrzymała zapłatę równą sześciu rublom, co napełniło ją radością. Jednak praca wśród pyłu węglanego niekorzystnie wpłynęła na jej cerę - miałkie cząsteczki węgla wgryzły się w jej twarz. Marya zauważyła to pierwsza i domyśliła się, że siostra pracuje w kopalni węgla. Anna wyznała prawdę, prosząc o zachowanie tajemnicy przed ojcem.
Łucya poradziła Annie noszenie kaptura jako osłony na całą głowę, ostrzegając jednak, że górnicy będą się z niej wyśmiewać. Rzeczywiście, gdy Anna pojawiła się w kopalni okryta kapturem, zwróciła na siebie uwagę wszystkich górników. Dzieci chichotały, starsi pomrukiwali z niezadowoleniem, mówiąc, że nie należy pozwolić na wprowadzenie podobnej nowości.
Podczas przerwy południowej jeden z robotników oświadczył, że trzeba zedrzeć z Anny kaptur i spalić go, bo nie może ona jedna pozostać białą, gdy wszyscy inni są czarni. Gromada górników zerwała się, krzycząc: "Spalić, spalić!" Anna z krzykiem przeraźliwym pobiegła w głąb korytarza.
Wówczas wystąpił w jej obronie młody robotnik, który przypomniał górnikom o ich zabobonach.
Franciszek przekonywał, że wszystkie skarby kopalne są własnością duchów mieszkających w głębi ziemi, a duchy są zazdrosne o swoje skarby i starają się psocić górnikom. Wyjaśnił, że od pewnego czasu wypadki ustały, bo duchy straciły na mocy, a stało się tak dlatego, że pomiędzy nimi znajduje się anioł kopalni.
Franciszek zaprowadził górników do miejsca, gdzie w głębi, we framudze wykutej w ścianie i oświetlonej kilku płomieniami, klęczała Anna bez kaptura i z przejęciem modliła się. Ręce miała złożone, oczy wzniesione w górę, a światło spływające po niej otaczało ją jakby aureolą.
Oto anioł kopalni, którego miałem wam pokazać! ...Tak jest, Anna, dobra i poświęcająca się córka, a taka czyż nie godna nazwy anioła?
Franciszek wyjaśnił górnikom, że Anna poświęciła się ciężkiej pracy, aby nieść pomoc choremu ojcu, a gdyby przez zmianę cery nabrała śladów pracy w kopalni, ojciec poznałby jej zajęcie i zmartwił się tym niewymownie. Robotnicy w milczeniu popatrzyli na modlącą się dziewczynkę i powoli wrócili na swoje miejsce, a Anna mogła bez obawy nosić kaptur.
Rozdział 4. Anna zyskuje szacunek jako anioł kopalni
Przez cały dzień górnicy obchodzili się z Anną ze szczególną delikatnością, usuwali przed nią przeszkody, pilnowali, aby jej nie popychano, starali się jak najmniejszym obarczać ją ciężarem, nawet wyręczali czasami w pracy. Anna zastanawiała się, jak okazać górnikom wdzięczność za ich życzliwość.
Robotnicy poczciwi ludzie, i chociaż prostacy, zrozumieli twoje poświęcenie. Możesz więc bez żadnej obawy bronić swej twarzy od poczernienia.
Anna postanowiła uczyć dzieci górników. Podczas przerwy zasiadła z gromadką dzieci i wyjmując książkę, pokazywała im ładne obrazki z krótkimi opowiadaniami z Pisma Świętego. Z każdym dniem zwiększające się grono słuchaczy połączyło wreszcie znaczną część robotników. Anna opowiadała im historie, objaśniała zadawane pytania, prostowała błędne pojęcia, a następnie rozpoczęła naukę czytania zbiorowo.
Rozdział 5. Czas płynie, tajemniczy Franciszek wzbudza podejrzenia
Czas schodził bardzo szybko na pracy i zabiegach. Anna ciągle uczyła dzieci, Franciszek często przychodził na lekcje i przynosił nowe książki. Był to szczególny robotnik - mając nie więcej nad dwadzieścia lat, choć wyglądał bardzo po pańsku, pracował jak wszyscy. Dni świąteczne przepędzał w swoim mieszkaniu, zajęty czytaniem, pisaniem i kreśleniem niezrozumiałych figur.
Starsi górnicy dziwili się, że prosty robotnik zajmuje się podobnymi czynnościami. Niektórzy z nich, nie umiejąc dać zadawalniającej odpowiedzi, machali ręką, mówiąc: "A kto go tam wie, co on robi! Może to jaki czarownik, bo i ci zdarzają się pomiędzy górnikami." Powstała ku młodzieńcowi niechęć, która wzmogła się, gdy usłyszano go krytykującego sposób życia górników.
Rozdział 6. Franciszek oskarżony o kradzież zegarka
Pewnego dnia kopalnię zwiedzał bogaty cudzoziemiec, który po odjeździe pozostawił hojny datek na poczęstunek dla górników. Wieczorem rozmawiano o jego szczodrobliwości i pięknym zegarku kieszonkowym, który miał przy sobie. Nazajutrz podczas śniadania Anna usłyszała ogromny hałas i krzyki. Franciszek leżał powalony na ziemi, a wokoło niego kłębił się tłum górników, wrzeszcząc i wygrażając.
Górnicy oskarżyli Franciszka o kradzież zegarka wczorajszego gościa, pokazując zegarek, który tego dnia spostrzegli przy nim. Anna była głęboko przekonana o niewinności Franciszka, ale nie wiedziała, jak przekonać o tym górników. Błagała ich, aby przed wydaniem rozporządzenia o losie obwinionego zebrali wprzód niezbite dowody jego występku.
Bóg strzeże i wspiera słabych! ...Odwagi, panienko! Opatrzność będzie czuwała nad tobą, bo dobrych dzieci ze swej opieki nigdy nie wypuszcza.
Górnicy, szanując Annę, zgodzili się zawiesić sprawę do wyjaśnienia. W kilka godzin później dyrektor kopalni oświadczył, że bogaty gość nadal znajduje się w pobliskim mieście, posiada swój zegarek i nie mógł się dość nadziwić łatwowierności górników. Franciszek został oczyszczony z zarzutów, ale oświadczył, że bezzwłocznie opuszcza kopalnię.
Przy pożegnaniu Franciszek stanął pośrodku górników i poprosił o wybaczenie, jeżeli któremu z nich wyrządził mimowolną przykrość. Wyjaśnił, że ma rozkaz od ojca i musi go uszanować. Gdy górnicy zapytali, kto jest jego ojcem, Franciszek odpowiedział, że jest jedynym synem właściciela kopalni. Przyznał, że przybrał tu, aby praktycznie obznajmić się z pracą górników i przedsięwziąć środki ku jej ulżeniu.
Rozdział 7. Franciszek oczyszczony z zarzutów ujawnia swoją tożsamość
Górnicy rzucili się na wyścigi do Franciszka, nadzwyczajnie poruszeni, ściskali jego ręce, wynurzali żal z przyczyny zaszłego nieporozumienia. Przy odjeździe wszyscy zebrali się przy windzie i żegnali go głośnymi okrzykami. Anna także była obecna przy pożegnaniu, a Franciszek rzekł do niej: "Bądź zdrowa, Anno, aniele naszej kopalni! Pracuj dalej, jak dotąd, ufaj i bądź cierpliwą!"
Rozdział 8. Inspekcja kopalni i wybuch gazów
W kilka tygodni później przyjechała delegacja w celu rewizji kopalni i wykonania ulepszeń przedstawionych przez Franciszka. Przybycie komisji obudziło ogólne niezadowolenie - górnicy szeptali o nowatorstwach i nowych uciskach. W raporcie delegaci oświadczyli, że ciemnota umysłowa górników zasługuje na litość, a niebezpieczeństw w kopalni nie brakuje.
Na drugi dzień po odjeździe delegacji, gdy wszystko w kopalni było jeszcze w pełnym biegu, nagle po wielu galeriach dała się uczuć bardzo przyjemna woń. Jeden z najstarszych górników zawołał, że ten miły zapach jest zapowiedzią zabójczego gazu i trzeba uciekać. W głębi korytarza ujrzeli ogromną ognistą kulę pędzącą wprost ku nim.
Kula pękła z hukiem, zabłysło wielkie światło, płyn rozlał się strumieniem, w powietrzu zasyczało, buchnęły kłęby czarnego dymu, pokazały się płomienie. Winda bez chwili przestanku wyciągała na powierzchnię uciekających robotników. Za buchającym otworem kopalni pokazał się płomień, zadrżała ziemia, olbrzymi czarny obłok pyłu wzbił się w powietrze.
Rozdział 9. Ratunek Anny z płonącej kopalni
Gdy wieść o wypadku rozeszła się po osadzie, krewni górników przybiegli do szybu. Wśród ocalonych nie było Anny. Tomek oświadczył, że według jego przypuszczeń Anna znajduje się w bocznym oddziale, gdzie zazwyczaj jadała śniadanie z dziećmi. Gdy już pan Iward z Maryą mieli się spuścić do kopalni, pojawił się Franciszek, wołając: "Do kopalni pójdę ja z Tomaszem i nikt więcej."
Pan Iward ze zdumieniem rozpoznał w nim krewniaka. Franciszek oświadczył, że miejsce, gdzie prawdopodobnie znajduje się Anna, zna doskonale. Spuszczono go z Tomkiem do kopalni. Po długim oczekiwaniu winda wróciła z samym Tomkiem, co wywołało okrzyk zawodu. Jednak wkrótce dwóch górników wraz z Franciszkiem wydobyło Annę, zupełnie z sił opadłą, ale żywą.
Rozdział 10. Szczęśliwe zakończenie: dobrobyt i małżeństwo
Do mieszkania Iwardów przybył pan Loterby, współwłaściciel kopalni.
Wyjaśnił, że wspólnikiem jego jest brat pana Iwarda, a Franciszek to jego syn, który pracował jako górnik, aby poznać życie robotników. Zaproponował panu Iwardowi urząd kasyera przy zakładach górniczych, a panienkom miejsca nauczycielek przy dzieciach używanych do roboty w kopalni. Rodzina przyjęła ofiarę z wdzięcznością.
Po kilku latach, w zacnej rodzinie nic się nie zmieniło, tylko pan Iward troszkę się przygarbił i posiwiał. Dziewczątka wyrosły jak dwa kwiatki, ujmujące dobrocią. Szanowano je powszechnie, a górnicy zawsze nazywali Annę swoim aniołem opiekuńczym. Pewnego dnia przed niewielkim dworkiem zebrała się wielka gromada górników odświętnie ubranych - był to dzień poświęcenia domu, który pan Iward nabył za zaoszczędzone pieniądze.
Miłość i poświęcenie młodej dziewczynki, słabej ciałem, ale silnej duchem; wierzącej, że chętnym do pracy... Bóg błogosławi, a ludzie pomagają.