saint-exupery/maly-ksiaze
Bardzo krótkie streszczenie
Pustynia Sahara, współczesność. Pilot miał awarię samolotu i spotkał tajemniczego chłopca, który poprosił go o narysowanie baranka.
Chłopiec pochodził z małej planety, gdzie mieszkał sam ze swoją różą. Róża była piękna, ale kapryśna i próżna, co sprawiało mu cierpienie.
Mały Książę opuścił swoją planetę i podróżował po innych asteroidach, spotykając dziwnych dorosłych: króla, który rządził wszystkim, pyszałka pragnącego podziwu, pijaka pijącego ze wstydu, biznesmena liczącego gwiazdy, latarnika zapalającego lampę co minutę i geografa, który nigdy nie podróżował.
Na Ziemi spotkał węża, który obiecał mu pomoc w powrocie, kwiat na pustyni, echo w górach i ogród pełen róż podobnych do jego kwiatu. Poczuł się oszukany, myśląc, że jego róża nie jest wyjątkowa.
Wtedy spotkał lisa, który poprosił go o oswojenie. Lis nauczył go, że oswajanie tworzy więzi między istotami i czyni je wyjątkowymi. Przekazał mu swoją mądrość:
Dobrze widzi się tylko sercem. To, co najważniejsze, jest niewidoczne dla oczu.
Mały Książę zrozumiał, że jego róża jest wyjątkowa, bo ją oswoił i kocha. Po roku pobytu na Ziemi, w rocznicę swojego przybycia, pozwolił żółtemu wężowi się ukąsić, aby wrócić na swoją planetę do róży. Jego ciało zniknęło, a pilot nigdy więcej go nie zobaczył.
Szczegółowe streszczenie
Podział na rozdziały jest redakcyjny.
Katastrofa na pustyni; spotkanie z Małym Księciem
Pilot samolotu, który jako dziecko marzył o karierze malarskiej, rozbił się na Saharze. Sześć lat wcześniej dorośli zniechęcili go do rysowania, gdy nie potrafili zrozumieć jego pierwszego rysunku przedstawiającego węża boa trawiącego słonia - widzieli w nim jedynie kapelusz. Zmuszony do wyboru praktycznego zawodu, został lotnikiem i obleciał niemal cały świat.
Dorośli nigdy niczego sami nie potrafią zrozumieć i wciąż trzeba im coś objaśniać, co dla dzieci jest bardzo męczące.
Pierwszego dnia po katastrofie, gdy pilot próbował naprawić silnik samolotu, o świcie obudził go dziwny głosik proszący o narysowanie baranka. Przed nim stał niezwykły chłopiec o złotych włosach, który nie wydawał się zagubiony ani zmęczony, mimo że znajdowali się tysiąc mil od najbliższych siedzib ludzkich. Pilot narysował kilka baranków, ale żaden nie spodobał się chłopczykowi. W końcu narysował skrzynkę, twierdząc, że baranek jest w środku - to rozwiązanie zachwyciło małego gościa.
Stopniowo pilot dowiedział się, że chłopiec pochodził z innej planety. Gdy zobaczył samolot, zapytał, czy pilot spadł z nieba, co ujawniło jego kosmiczne pochodzenie.
Tajemnica planety Małego Księcia i problem baobabów
Planeta Małego Księcia okazała się niewiele większa od domu. Pilot przypuszczał, że była to asteroida B 612, odkryta w 1909 roku przez tureckiego astronoma, któremu początkowo nikt nie uwierzył z powodu jego stroju. Dopiero gdy astronom powtórzył prezentację w europejskim fraku, wszyscy podzielili jego zdanie.
Wszyscy dorośli byli najpierw dziećmi. (Ale niewielu z nich o tym pamięta.)
Mały Książę opowiedział o groźnych nasionach baobabów, które zalegały glebę jego planety. Jeśli nie wyrywało się ich regularnie, mogły przerodzić się w ogromne drzewa i rozerwać małą planetę korzeniami. Dlatego każdego ranka, po porannej toalecie, należało zadbać o higienę planety i wyrywać młode pędy baobabów, zanim stały się niebezpieczne. Pilot narysował planetę zniszczoną przez baobaby, aby ostrzec dzieci przed tym zagrożeniem.
Przez długi czas jedyną rozrywką Małego Księcia były zachody słońca. Na jego małej planecie wystarczyło przesunąć krzesło o kilka kroków, aby oglądać zmierzch tyle razy, ile miał ochotę. Pewnego dnia widział zachód słońca czterdzieści trzy razy, co świadczyło o jego wielkiej samotności i smutku.
Mały Książę miał na swojej planecie trzy wulkany - dwa czynne i jeden wygasły. Czynne wulkany służyły mu do przygotowywania ciepłego śniadania, a wszystkie trzeba było regularnie czyścić, aby płonęły równo i nie wybuchały.
Róża i decyzja o podróży
Na planecie Małego Księcia wykiełkował pewnego dnia niezwykły kwiat. W przeciwieństwie do prostych, jednodniowych kwiatów, ten przygotowywał się bardzo starannie do swojego pojawienia. Starannie dobierał kolory i układał płatki, nie chcąc wyjść pomarszczony. W końcu o wschodzie słońca ukazała się piękna róża.
Róża była bardzo próżna i kapryśna. Żądała, aby Mały Książę podlewał ją, chronił przed przeciągami parawanem i nakrywał kloszem na noc. Chełpiła się swoimi czterema kolcami, które miały ją chronić przed tygrysami, choć na planecie Małego Księcia nie było żadnych tygrysów. Jej humorzasta próżność i nic nieznaczące słowa sprawiły, że Mały Książę zwątpił w jej uczucia i stał się nieszczęśliwy.
Mały Książę postanowił opuścić swoją planetę, wykorzystując odlot wędrownych ptaków. Rano w dniu wyjazdu starannie wysprzątał planetę, przeczyścił wulkany i powyrywał ostatnie pędy baobabów. Gdy przyszedł się pożegnać z różą, ta w końcu wyznała mu swoją miłość i przeprosiła za swoje zachowanie. Nie chciała jednak, żeby zobaczył jej łzy, więc kazała mu odejść. Była bardzo dumna.
Dopiero później Mały Książę zrozumiał, że powinien był oceniać różę po czynach, nie po słowach. Pachniała dla niego i cieszyła blaskiem, a za jej nieporadnymi wybiegami kryła się czułość. Był jednak za młody, żeby umieć ją kochać.
Odwiedziny asteroid i satyra na dorosłych
Mały Książę odwiedził kolejno sześć asteroid. Na pierwszej mieszkał król w purpurze i gronostajach, który uważał wszystkich ludzi za swoich poddanych. Chciał, aby Mały Książę został jego ministrem sprawiedliwości, ale ponieważ na planecie nie było nikogo do sądzenia, miał sądzić samego siebie lub starego szczura. Król wydawał tylko rozsądne rozkazy i nie tolerował nieposłuszeństwa.
Druga planeta była zamieszkana przez pyszałka w kapeluszu do ukłonów. Dla niego wszyscy ludzie byli admiratorami. Chciał, aby Mały Książę go podziwiał i uważał za najprzystojniejszego, najlepiej ubranego, najbogatszego i najinteligentniejszego na całej planecie, choć był tam sam.
Na trzeciej planecie mieszkał pijak, który pił, żeby zapomnieć o tym, że się wstydzi picia. Ten błędny krąg bardzo zasmucił Małego Księcia. Czwarta planeta należała do biznesmena, który liczył gwiazdy, twierdząc, że je posiada. Był pierwszym, który wpadł na pomysł objęcia ich w posiadanie, więc uważał je za swoje. Zapisywał ich liczbę na karteczce i zamykał w szufladzie.
Piąta planeta była najmniejsza ze wszystkich. Mieszkał na niej latarnik, który co minutę zapalał i gasił latarnię, bo jego planeta obracała się coraz szybciej. Dawniej miał czas na odpoczynek, ale teraz pracował bez przerwy. Mimo to wiernie przestrzegał zasad. Mały Książę chciał mu pomóc, ale planeta była zbyt mała dla dwóch osób.
Szósta planeta była dziesięć razy większa i zamieszkiwał ją geograf piszący grube książki. Nie był jednak eksploratorem - przyjmował ich w swoim gabinecie i zapisywał ich wspomnienia. Gdy Mały Książę opowiedział mu o swojej róży, geograf stwierdził, że nie pisze o kwiatach, bo są efemeryczne - zagrożone rychłym wyginięciem. Poradził Małemu Księciu odwiedzenie Ziemi.
Lądowanie na Ziemi; wąż i pustynny krajobraz
Ziemia okazała się siódmą planetą, znacznie większą od poprzednich. Zamieszkiwało ją stu jedenastu królów, siedem tysięcy geografów, dziewięćset tysięcy biznesmenów, siedem i pół miliona pijaków, trzysta jedenaście milionów pyszałków - czyli około dwóch miliardów dorosłych. Mały Książę wylądował na pustyni w Afryce i był zaskoczony, nie widząc nikogo.
Pierwszym stworzeniem, które spotkał, był żółty wąż. Mały Książę zapytał go o ludzi, a wąż odpowiedział, że wśród ludzi też można się poczuć samotnym. Wąż mówił zagadkami i twierdził, że może przenieść dalej niż statek. Owinął się wokół kostki Małego Księcia jak złota bransoleta i obiecał mu pomoc, gdyby bardzo zatęsknił za swoją planetą.
Przechodząc przez pustynię, Mały Książę spotkał tylko jeden kwiat o trzech płatkach, który powiedział mu, że ludzi jest sześciu lub siedmiu, ale wiatr nimi miota, bo nie mają korzeni. Na wysokiej górze usłyszał tylko echo powtarzające jego słowa.
Spotkania na Ziemi: echo, ogród róż i lis
W końcu Mały Książę znalazł drogę, która doprowadziła go do ogrodu pełnego róż. Wszystkie były podobne do jego kwiatu, co bardzo go zasmuciło. Myślał, że jego róża jest jedyna we wszechświecie, a tu było ich pięć tysięcy. Poczuł się oszukany i nieszczęśliwy, położył się na trawie i zapłakał.
Wtedy pojawił się lis, który nauczył Małego Księcia najważniejszej lekcji. Lis wyjaśnił mu, co znaczy "oswoić" - to znaczy stworzyć więzi. Powiedział, że na razie Mały Książę jest dla niego chłopcem podobnym do stu tysięcy innych, ale jeśli go oswoi, będą sobie wzajemnie potrzebni i staną się jedyni na świecie.
Można poznać tylko te rzeczy, które się oswoi. Ludzie nie mają czasu na poznawanie czegokolwiek.
Lis nauczył Małego Księcia, że oswajanie wymaga cierpliwości i rytuałów. Trzeba przychodzić o tej samej porze, aby serce mogło się przygotować na szczęście. Gdy Mały Książę go oswoił, lis podzielił się z nim swoim sekretem: dobrze widzi się tylko sercem, a to, co najważniejsze, jest niewidoczne dla oczu.
Czas, który poświęciłeś swojej róży, czyni ją tak ważną.
Lis przypomniał Małemu Księciu o jego odpowiedzialności: na zawsze bierze się odpowiedzialność za to, co się oswoiło. Mały Książę wrócił do ogrodu róż i powiedział im, że nie są podobne do jego róży, bo to ją podlewał, chronił i słuchał. Jego róża była ważniejsza niż wszystkie inne, bo była jego.
Na zawsze bierzesz odpowiedzialność za to, co oswoiłeś. Jesteś odpowiedzialny za swoją różę...
Lekcje przyjaźni, dróżnik i sprzedawca; poszukiwanie studni
Mały Książę spotkał dróżnika, który sortował podróżnych na pakiety po tysiąc osób i wysyłał pociągi w różne strony. Pasażerowie pędzili raz w prawo, raz w lewo, ale nikt nie wiedział dokąd ani po co. Tylko dzieci wiedziały, czego szukają - rozpłaszczały nosy na szybach i traciły czas na szmacianą lalkę, która stawała się dla nich bardzo ważna.
Następnie spotkał sprzedawcę tabletek gaszących pragnienie. Jedna tabletka na tydzień wystarczała, aby nie chciało się pić, co oszczędzało pięćdziesiąt trzy minuty tygodniowo. Mały Książę pomyślał, że gdyby miał te minuty, poszedłby wolniutkim krokiem do studni.
Był to już ósmy dzień awarii pilota na pustyni. Wypił ostatnią kroplę wody i razem z Małym Księciem wyruszył szukać studni. Szli całą noc pod gwiazdami. Pilot niósł śpiącego Małego Księcia, myśląc o tym, że to, co najważniejsze, jest niewidoczne. O wschodzie słońca dotarli do studni, która wyglądała jak studnia wiejska, z blokiem, wiadrem i sznurem.
Woda ze studni była czymś więcej niż napojem - powstała z marszu pod gwiazdami, ze śpiewu bloku i wysiłku ramion. Była miła sercu jak prezent. Mały Książę powiedział, że ludzie uprawiają tysiące róż, ale nie znajdują w nich tego, czego szukają, choć można by to znaleźć w jednej róży lub w odrobinie wody.
Rozstanie, tajemnica węża i znaczenie gwiazd
Pilot narysował kaganiec dla baranka Małego Księcia. Chłopiec zdradził, że następnego dnia będzie rocznica jego przybycia na Ziemię - spadł niedaleko tego miejsca. Wieczorem pilot znalazł go rozmawiającego z żółtym wężem przy starym murze. Wąż obiecał, że jego jad jest silny i Mały Książę nie będzie długo cierpiał.
Mały Książę wyjaśnił pilotowi, że jego planeta znajdzie się dokładnie nad miejscem, w którym spadł rok temu. Powiedział, że to za daleko i droga zbyt trudna, aby zabrać swoje ciało. Będzie ono jak stara, porzucona łupina. Pilot próbował go odwieść od tego zamiaru, ale Mały Książę był zdecydowany.
Jeżeli ktoś kocha kwiat, który istnieje w jednym tylko egzemplarzu pośród milionów i milionów gwiazd, wystarczy mu patrzeć na te gwiazdy, a będzie szczęśliwy.
Mały Książę obiecał pilotowi, że gdy będzie patrzył nocą w niebo, wszystkie gwiazdy będą się śmiały, bo on będzie mieszkał na jednej z nich. Będzie to jego prezent - gwiazdy, które potrafią się śmiać. Gdy żółty wąż ukąsił go w kostkę, Mały Książę upadł bezszelestnie na piasek. Rano pilot nie znalazł jego ciała.
Wielka to tajemnica... czy gdzieś tam, nie wiadomo gdzie, baranek, którego nie znamy, zjadł pewną różę, czy też nie...