poe/zaglada-domu-usherow
Krótkie streszczenie
Ponura jesienna okolica, XIX wiek. Narrator przybył konno do melancholijnego Domu Usherów, odpowiadając na rozpaczliwy list przyjaciela z dzieciństwa. Budowla wywoływała w nim niepokój swoim zniszczeniem i tajemniczą atmosferą. W murze dostrzegł ledwo widoczną szczelinę biegnącą od dachu do fundamentów.
W domu zastał Rodericka Ushera w stanie skrajnego wyczerpania nerwowego. Przyjaciel cierpiał na chorobliwą nadwrażliwość zmysłów i był przekonany o złowrogim wpływie domu na jego psychikę.
Siostra bliźniaczka Rodericka, lady Magdalena, cierpiała na tajemniczą chorobę kataleptyczną. Wkrótce po przybyciu narratora zmarła. Bracia złożyli jej ciało w trumnie i umieścili w podziemiach domu.
Po pogrzebie stan Rodericka dramatycznie się pogorszył. Podczas burzliwej nocy wyjawił straszliwą prawdę narratorowi:
Pogrzebaliśmy ją żywcem w mogile! Czyż nie mówiłem, że mam zmysły aż nazbyt czujne? Mówię ci w tej chwili, że słyszałem jej pierwsze słabe poruszenie na dnie trumny
W tym momencie drzwi się otworzyły. Stała w nich zakrwawiona Magdalena. Padła na brata, pociągając go za sobą – oboje nie żyli. Narrator uciekł z domu, który rozpadł się i zatonął w stawie.
Szczegółowe streszczenie
Podział na rozdziały jest redakcyjny.
Podróż do domu Usherów i pierwsze wrażenia
Pewnego jesiennego dnia narrator przybył konno do melancholijnego Domu Usherów, odpowiadając na naglące wezwanie swojego przyjaciela z dzieciństwa. Już przy pierwszym spojrzeniu na budowlę odczuł przytłaczający smutek.
od pierwszego wejrzenia, które rzuciłem na ową budowlę, uczucie smutku ponad siły przeniknęło mą duszę. Mówię: ponad siły, ponieważ tego smutku nie koiło zgoła
najmniejsze źdźbło poetyckiego nastroju. Krajobraz przed nim składał się z domu, murów przesyconych chłodem, okien podobnych do ślepych oczu, kilku kęp sitowia i spróchniałych drzew. Wszystko to wywoływało w nim uczucie całkowitego pognębienia ducha, które porównał do bolesnych powrotów do rzeczywistości palacza opium.
Zastanawiając się nad przyczyną swego wzruszenia, narrator doszedł do wniosku, że istnieją proste zestawienia szczegółów natury posiadające władzę wzruszania w ten sposób. Aby sprawdzić swoją teorię, skierował konia ku brzegowi czarnego stawu, który jak nieruchome zwierciadło odbijał budynek. Widok odbicia jeszcze bardziej go przeraził.
Mimo wszystko zamierzał spędzić w tym przybytku melancholii kilka tygodni. Roderick Usher był jednym z jego bliskich przyjaciół z dzieciństwa, choć lat kilka upłynęło od ich ostatniego spotkania. Niedawno otrzymał od niego list o obłędnie naglącym tonie, w którym Usher prosił o przybycie, mówiąc o ostrej niemocy fizycznej i gnębiącym go rozstroju umysłowym.
Narrator wiedział, że Usher pochodził z bardzo starego rodu, który od wieków wyróżniał się niezwykłą tkliwością serca. Ród ten nigdy nie wydał rozłożystych gałęzi - utrwalał się jedynie w linii prostej. Ten brak gałęzi bocznych i nieustanny przekaz z ojca na syna przyczynił się do utożsamienia rodu z siedzibą.
dwuznacznej nazwie Domu Usherów, nazwie... która w jego pojęciu zdawała się zawierać zarówno ród, jak i siedzibę rodu
Spotkanie z Roderickiem Usherem i opis jego stanu
Narrator zauważył, że wokół domostwa i całej miejscowości zdawała się szerzyć atmosfera wyłącznie im przyrodzona - tajemniczy i dżumny opar, zaledwie widzialny, ciężki i ołowianego zabarwienia. Główną cechą budynku była wyjątkowa zamierzchłość. Drobne liszaje przesłoniły całą ścianę zewnętrzną, ale żadna część muru nie runęła. Oko drobiazgowego badacza mogło wykryć zaledwie pochwytną szczelinę biegnącą zygzakiem od dachu do podstawy.
Lokaj ujął konia narratora i zaprowadził go przez ciemne korytarze do pokoju pana. Po drodze spotkał domowego doktora o twarzy wyrażającej nikczemną drwinę z domieszką zakłopotania.
Pokój Ushera był bardzo obszerny i wysoki, z długimi wąskimi oknami niedostępnymi oku. Słabe promienie karmazynowego brzasku torowały sobie ujście przez zakratowane szyby. Posępne draperie oblekały ściany, a sprzęty były dziwaczne, niewygodne i zniszczone. Roderick Usher podniósł się z kanapy i powitał gościa z przesadną serdecznością.
Narrator z trudem rozpoznał towarzysza dzieciństwa. Usher uległ straszliwej zmianie - jego cera stała się trupio blada, oczy nabrały nierzeczywistego połysku, a włosy rosły bez ograniczeń. Jego ruchy były na przemian bystre i powolne, głos błyskawicznie przerzucał się od chwiejnej niepewności do energicznych, gardłowych tonów. Cierpiał na chorobliwe zaostrzenie zmysłów - znosił tylko najprostsze potrawy, niektóre tkaniny, dusiły go wonie kwiatów, najsłabsze światło sprawiało męki jego oczom.
Usher wyznał, że jest ślepym niewolnikiem nadprzyrodzonych sił strachu.
Umrę — rzekł — umrzeć muszę pod wpływem tego opłakanego szaleństwa. Zginę tak właśnie, a nie inaczej. Przeraża mnie przyszłość nie sama przez się, lecz w swych skutkach
Opętały go wyczucia zabobonne związane z gmachem, w którym mieszkał. Wierzył w zdolność czucia wszystkich istot roślinnych, a nawet świata nieorganicznego. Uważał, że szare kamienie domu wywierają wpływ na treść duchową jego istoty. Przeważną część swojej melancholii przypisywał jednak bardziej naturalnej przyczynie - okrutnej chorobie i bliskiej śmierci głęboko ukochanej siostry.
Śmierć jej — rzekł z goryczą... — osamotni mnie — słabego i zrozpaczonego ostatniego potomka starożytnego rodu Usherów
Choroba i śmierć lady Magdaleny
Gdy Usher to mówił, lady Magdalena przeszła wolnym krokiem przez pokój, nie zauważając obecności gościa. Narrator przyglądał się jej z wielkim zdziwieniem i strachem. Gdy drzwi się za nią zamknęły, zauważył, że po twarzy brata rozlała się jeszcze większa bladość, a przez palce sączyły się łzy.
Choroba lady Magdaleny przez długi czas urągała wiedzy lekarzy. Uporczywa apatia, stopniowy zanik sił i częste ataki niemal kataleptycznego charakteru były dziwnymi oznakami tej choroby. Ku końcowi wieczoru w dzień przybycia narratora do pałacu, jak powiedział mu nocą jej brat z niewysłowionym wzruszeniem, uległa miażdżącej potędze klęski. Narrator zrozumiał, że spojrzenie, którym ją ogarnął, było zapewne ostatnie.
Przez kilka następnych dni narrator starał się ulżyć melancholii przyjaciela. Spędzali czas na wspólnym malowaniu i czytaniu, słuchali dziwnych improwizacji Ushera na gitarze. Płomienny, chorobliwy idealizm nadawał wszystkiemu siarkowe pobrzaski. Jego obrazy, wyłonione z czynnej wyobraźni, tchnęły życiem i budziły dreszcz zgrozy. Jeden z nich przedstawiał wnętrze piwnicy o murach białych, bez ozdób, oświetlonej fantastycznym blaskiem bez widocznego źródła światła.
Usher skomponował również wiersz zatytułowany "Zamek Opętany", w którym opisywał promienisty zamek w zielonej dolinie, zamieszkały przez duchy, który z czasem popadł w ruinę, a jego okna stały się krwawe, a przez wrota płynął wykrzywiony śmiech bez uśmiechu.
Pochówek w podziemiach i dni po pogrzebie
Pewnego wieczoru Usher podał narratorowi nagłą wiadomość o śmierci lady Magdaleny i wyjawił chęć przechowania zwłok przez piętnaście dni w jednym z podziemi zamku przed ostatecznym pogrzebem. Powód takiego postępowania tłumaczył niezwykłymi cechami zmarłej, ciekawością uczonych badaczy i odległym położeniem rodzinnego grobowca.
Narrator udzielił mu pomocy w przygotowaniach do tymczasowego pochówku. Zawarli ciało w trumnie i we dwóch ponieśli je na miejsce spoczynku. Podziemie było małe, wilgotne, nie dawało światłu dziennemu dostępu i tkwiło bardzo głęboko pod budynkiem. Z dawnych czasów feudalnych przeznaczone było na więzienie, a później na piwnicę do przechowywania prochu. Część gruntu i wszystkie ściany były pokryte miedzią, a drzwi z ciężkiego żelaza.
W tym przybytku zgrozy złożyli na marach swoje brzemię żałobne. Uchylili nieco wieka trumny i zajrzeli w twarz trupa. Uderzające podobieństwo między bratem a siostrą przykuło uwagę narratora. Usher mruknął kilka słów, z których wywnioskowało się, że oboje byli bliźniętami. Choroba pozostawiła na twarzy zmarłej słaby rumieniec i dwuznaczny, drętwny uśmiech, który przeraża, gdy przynależy śmierci.
Po upływie kilku dni pełnych najboleśniejszego smutku stała się widoczna zmiana w objawach chorobliwego stanu Ushera. Zaniedbał swoje zajęcia, błąkał się z pokoju do pokoju krokiem porywczym i bezcelowym. Bladość jego twarzy nabrała jeszcze bardziej widmowych odcieni, a połysk oczu zgasł całkowicie. Czasem narrator podejrzewał go o niewytłumaczone wybryki szaleństwa, widywał go wpatrzonego całymi godzinami w próżnię, jakby nasłuchiwał dźwięków urojonych.
Burzowa noc i powrót lady Magdaleny z grobu
Siódmej lub ósmej nocy od chwili złożenia lady Magdaleny w grobowcu narrator nie mógł zasnąć. Godziny mijały, a nerwowy niepokój się w nim panoszył. Niepokonany strach przeniknął stopniowo całą jego istotę. Usłyszał lekkie kroki na schodach - to był Usher z lampą w dłoni. Na jego twarzy tkwił wyraz niezrozumiałej szaleńczej uciechy, a ruchy zdradzały tłumioną histerię.
Usher rzucił się do okna i rozwarł je na oścież w burzę. Była to noc burzliwych i czarownych lęków. Wichura była gwałtowna, a niezwykła gęstwa chmur zniżyła się niemal na baszty zamkowe. Wśród gromady rozedrganych oparów tliły się nadprzyrodzoną jaśnią lotne wyziewy, które spowijały dom w świetlisty całun.
Narrator zamknął okno i zaproponował czytanie. Wziął do ręki romans Sir Lancelota Canninga "Trist opętany". Gdy czytał o tym, jak Ethelred siłą wdarł się do przybytku pustelnika, narrator usłyszał dźwięk podobny do opisywanego trzasku. Gdy czytał o poryku smoka, posłyszał ostry, przenikliwy i zgrzytliwy dźwięk. Gdy czytał o spadającej tarczy, usłyszał głuche, metaliczne echo.
Usher siedział nieruchomo, kołysząc się na strony ruchem jednostajnym. Gdy narrator położył mu dłoń na ramieniu, gwałtowny dreszcz przebiegł całe jego ciało. Chorobliwy uśmiech drgnął na jego wargach i zaczął mówić cicho, szeptem pośpiesznym i zmąconym. Wyznał, że słyszał pierwsze słabe poruszenie siostry na dnie trumny już sporo dni temu, ale nie śmiał powiedzieć. Słyszał pochrzęst łamanej trumny, zgrzyt żelaznych zawiasów i straszliwą walkę w sieni mosiężnej.
Szalony! Powiadam ci, że ona w tej chwili jest tam, za drzwiami!
Ostateczny upadek domu Usherów
W tej samej chwili szerokie drzwi powoli rozwarły swą hebanową paszczę. Za nimi trwała smukła, spowinięta w całun postać lady Magdaleny Usher. Na jej białych szatach widniała krew, a cała jej wynędzniała osoba nosiła ślady straszliwej walki. Przez okamgnienie trwała drżąca w progu, potem z żałosnym krzykiem upadła na brata.
w gwałtownej a ostatecznej agonii pociągnęła za sobą na ziemię już trupa i ofiarę własnych, z góry i zawczasu powziętych obaw
Narrator uciekł z komnaty i pałacu, zdjęty strachem. Gdy wkroczył w starą aleję, dziwne światło padło na drogę. Brzask pochodził od pełni księżycowej i przeświecał przez zaledwie widoczną szczelinę biegnącą zygzakiem wzdłuż budynku. Szczelina rozszerzyła się szybko.
potężne mury rozpadły się na dwoje... i głęboki spleśniały staw... posępny w milczeniu zawarł swe fale nad szczątkami Domu Usherów