poe/serce-oskarzycielem

Z Wikisum
Skocz do:nawigacja, szukaj
Uwaga: To streszczenie zostało wygenerowane przez SI, więc może zawierać błędy.
💓
Serce oskarżycielem
ang. The Tell-Tale Heart · 1843
Streszczenie opowiadania
Czas czytania oryginału: 19 minut
Mikrostreszczenie
Mężczyzna z obsesją na punkcie oka starca zamordował go i ukrył ciało pod podłogą. Gdy przybyła policja, zaczął słyszeć głośne bicie serca ofiary. Dźwięk doprowadził go do szału i przyznania się.

Krótkie streszczenie

Nerwowy mężczyzna zapewniał, że nie jest szalony, choć choroba zaostrzyła jego zmysły. Mieszkał ze staruszkiem, którego lubił, ale nie mógł znieść jego oka podobnego do sępiego.

😵‍💫
Narrator – narrator; mężczyzna, nerwowy, twierdzi że nie jest szalony, morderca staruszka, przebiegły ale niestabilny psychicznie.

Postanowił zabić starca, by uwolnić się od tego oka. Przez siedem nocy o północy wkradał się do pokoju staruszka, oświetlając go latarnią, ale zawsze zastawał oko zamknięte. Ósmej nocy starzec się obudził. Narrator czekał godzinę, aż w końcu skierował promień światła na otwarte oko. Usłyszał głośne bicie serca starca i w szale rzucił się na niego, zabijając go.

Poćwiartował ciało i ukrył je pod deskami podłogi. O czwartej nad ranem przybyli policjanci, gdyż sąsiedzi słyszeli krzyk. Narrator spokojnie oprowadził ich po domu i posadził w pokoju nad zwłokami. Podczas rozmowy zaczął słyszeć głuche, przytłumione bicie - serce zabitego starca. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy, a narrator coraz bardziej nerwowy.

Nikczemni! — krzyknąłem — Nie udawajcie dłużej! Wyznaję wszystko! Zerwijcie te deski! To — tam! To — trzepot jego straszliwego serca!

Szczegółowe streszczenie

Podział na części jest umowny.

Wprowadzenie narratora i obsesja na punkcie oka

Narrator rozpoczął swoją opowieść od zapewnienia, że nie jest szalony, lecz jedynie bardzo nerwowy. Twierdził, że choroba zaostrzyła jego zmysły, szczególnie słuch, dzięki czemu słyszał wszystko, co działo się w niebiosach, na ziemi, a nawet w piekle.

Bez wątpienia — jestem zbyt nerwowy, strasznie nerwowy, zawszem był taki... Na jakiej wszakże zasadzie chcecie koniecznie upatrzyć we mnie szaleńca?

Nie potrafił określić, jak powstała w jego umyśle myśl o morderstwie. Lubiał poczciwego staruszka, który nigdy mu nic złego nie uczynił ani go nie uraził. Nie pożądał jego złota. Przyczyną obsesji było oko starca - jedno oko podobne do sępiego, płowoniebieskie i przysłonięte bielmem.

Siedem nocy przygotowań do mordu

Ilekroć to oko zwracało się ku niemu, tylekroć krew mu stygła. Stopniowo wykiełkowała w jego głowie myśl o odebraniu starcowi życia, aby uwolnić się od tego oka na zawsze. Narrator podkreślał, że szaleni nie wiedzą nic, podczas gdy on działał niezwykle sprawnie i ostrożnie.

👴🏻
Staruszek – starszy mężczyzna, ma jedno oko podobne do sępiego - płowoniebieskie z bielmem, poczciwy, ofiara narratora.

Miał jedno oko podobne do sępiego — oko płowoniebieskie, bielmem przysłonięte. Ilekroć to oko zwracało się ku mnie, tylekroć krew we mnie stygła

Przez cały tydzień przed morderstwem narrator był dla staruszka wyjątkowo uprzejmy. Każdej nocy o północy ostrożnie otwierał drzwi jego pokoju i wsuwał głowę wraz z zamkniętą latarnią. Potrzebował godziny, aby przesunąć głowę przez otwór i zobaczyć śpiącego starca. Następnie odsłaniał latarnię tak, aby jeden promień światła padł na sępie oko. Przez siedem nocy oko było zamknięte, więc nie mógł dopełnić zamiaru. Rano zawsze wchodził do pokoju i prowadził z nim serdeczną rozmowę.

Ósma noc i dokonanie morderstwa

Ósmej nocy narrator był jeszcze ostrożniejszy. Nigdy wcześniej nie odczuł tak w pełni swoich sił i bystrości umysłu. Gdy rozchylał drzwi, jego palec pośliznął się na blaszanym zamku latarni, a starzec zawołał: "Kto tam?". Narrator znieruchomiał na godzinę całą, słysząc, że starzec nie wraca do snu, lecz czuwa w pozycji siedzącej.

Usłyszał wątły jęk śmiertelnego przerażenia - głuchy, zdławiony wydech dobywający się z duszy zmiażdżonej przestrachem. Narrator znał ten dźwięk, gdyż sam go wydawał przez wiele nocy o północy. Wiedział, że starzec trwa ockniony od pierwszego szmeru, próbując przekonać siebie, że to tylko wiatr, mysz lub świerszcz.

Narrator odsłonił latarnię tak niepostrzeżenie, że jeden blady promień padł na sępie oko. Było rozwarte na oścież, co wprawiło go w wściekłość. Ujrzał je w zadymce błękitnej, powleczone pokalaną błoną. Wtedy usłyszał głuchy, zdławiony, częstotliwy szmer podobny do zegarka owiniętego w watę.

Było to bicie serca w piersi starucha. Dźwięk ów wzmógł moją wściekłość, na kształt uderzeń bębna, które podjudzają odwagę żołnierza

Bicie serca stawało się coraz mocniejsze i szybsze. Narrator obawiał się, że dźwięk może dolecieć do uszu sąsiada. Godzina starca wybiła. Wyjąc wniebogłosy, odsłonił nagle latarnię, wdarł się do pokoju, cisnął starcem o podłogę i przytłoczył go całym ciężarem łoża. Przez kilka minut serce jeszcze biło zakapturzonym wydźwiękiem, ale w końcu ucichło. Starzec był martwy.

Ukrycie zwłok pod podłogą

Narrator pracował pośpiesznie, choć w milczeniu. Odciął głowę, ręce i nogi trupa. Następnie wyłamał trzy deski z podłogi i złożył wszystkie części ciała między dranicami. Deski przystosował do dawnego miejsca tak zręcznie, że żadne oko ludzkie nie mogłoby dojrzeć nic podejrzanego. Nie było ani jednej plamy krwi do zmycia - był zbyt zapobiegliwy.

Gdy dokonał wszystkich zabiegów, była godzina czwarta i ciemno jak o północy. Podczas gdy zegar wydzwaniał godzinę, zapukano do drzwi od ulicy. Narrator czuł się lekko na sercu - czego bowiem miał się bać?

Weszło trzech mężczyzn, którzy z uprzejmością przedstawili się jako urzędnicy policyjni. Ktoś z sąsiadów słyszał nocą okrzyk, powstało podejrzenie, że zaszło coś złego, więc przybyli zbadać miejsce.

👮🏻‍♂️
Urzędnicy policyjni – trzech mężczyzn, uprzejmi, przybyli zbadać miejsce po zgłoszeniu sąsiada o nocnym okrzyku.

Wizyta policji i rozmowa z funkcjonariuszami

Narrator uśmiechnął się i gościnnie powitał funkcjonariuszy. Wyjaśnił, że to on sam krzyknął przez sen, a stary człowiek udał się w podróż po kraju. Oprowadził gości po całym domu, prosząc, aby wszędzie zajrzeli dokładnie. Pokazał im pokój staruszka z całym jego dobytkiem w bezpiecznym schronieniu i bezwzględnym ładzie.

Przesadzając w zapale ufności we własne siły, wniósł krzesła do pokoju i prosił ich, aby spoczęli. Sam z zawrotną odwagą triumfu ustawił swoje krzesło w tym samym miejscu, gdzie były ukryte zwłoki ofiary. Urzędnicy wykazali zadowolenie, przekonało ich jego postępowanie.

Bicie serca zmarłego i przyznanie się do winy

Usiedli i zagaili rozmowę, narrator wesoło im odpowiadał. Po pewnym czasie poczuł, że blednie, i pragnął ich odejścia. Dręczył go ból głowy i zdawało mu się, że dzwoni w uszach. Dzwonienie wyraźniało i w końcu wykrył, że to nie w jego uszach dzwoni. Był to głuchy, zdławiony, częstotliwy szmer podobny do zegarka owiniętego w watę.

Słyszeli! — Domyślali się! — Wiedzieli! Bawili się jeno moim przerażeniem! ...Nie mogłem znieść dłużej tych uśmiechów!

Szmer wzmagał się nieustannie. Narrator zaczął gadać szybciej i gwałtowniej, wstał, wszczął spór o drobnostki, odmierzał pokój wielkimi krokami, poruszał krzesłem. Dźwięk stawał się coraz głośniejszy. Przekonany, że urzędnicy słyszą bicie serca i bawią się jego przerażeniem, w końcu nie mógł już wytrzymać. Krzyknął: "Nikczemni! Nie udawajcie dłużej! Wyznaję wszystko! Zerwijcie te deski! To trzepot jego straszliwego serca!"