poe/przedwczesny-pogrzeb

Z Wikisum
Skocz do:nawigacja, szukaj
Uwaga: To streszczenie zostało wygenerowane przez SI, więc może zawierać błędy.
⚰️
Przedwczesny pogrzeb
ang. The Premature Burial · 1844
Streszczenie opowiadania
Czas czytania oryginału: 40 minut
Mikrostreszczenie
Kataleptyk opętany lękiem przed pogrzebaniem żywcem zbudował grobowiec z wyjściem. Gdy obudził się w ciasnej koi łodzi i wziął ją za trumnę, przeżyty wstrząs uwolnił go od obsesji oraz samej choroby.

Krótkie streszczenie

Narrator opisywał przerażające przypadki ludzi pogrzebanych żywcem - kobiety, która ożyła w grobowcu rodzinnym po trzech dniach; panny Lafourcade, odkrytej przy rozkopywaniu grobu przez kochanka; oficera artylerii i innych. Sam cierpiał na katalepsję - chorobę powodującą stan podobny do śmierci.

😰
Narrator – mężczyzna cierpiący na katalepsję, obsesyjnie lękający się przedwczesnego pogrzebania, wrażliwy, neurotyczny, skłonny do morbidnych rozmyślań.

Przerażony możliwością przedwczesnego pogrzebu, kazał przebudować grobowiec rodzinny z mechanizmami umożliwiającymi ucieczkę od wewnątrz. Jego obsesja pogłębiała się, a nocne koszmary przedstawiały wizje grobów pełnych żywych trupów.

Pewnego razu, podczas polowania z przyjacielem, schronił się przed burzą w szalupie. Obudził się w ciasnej, ciemnej przestrzeni, przekonany że został pogrzebany żywcem.

Nie mogłem już wątpić dłużej, iż spoczywałem wreszcie w trumnie... Nie znajdowałem się w grobowcu. Uległem paroksyzmowi gdzieś poza domem — wśród obcych ludzi.

Okazało się jednak, że spał jedynie w wąskiej koi statku. To przeżycie wyleczyło go z obsesji. Porzucił lęki, zaczął prowadzić aktywne życie, a wraz z ustąpieniem strachu zniknęła także jego katalepsja.

Szczegółowe streszczenie

Podział na rozdziały jest umowny.

Groza przedwczesnego pogrzebu i przykłady historyczne

Narrator rozpoczął swoje rozważania od stwierdzenia, że istnieją tematy zbyt okropne, by mogły stać się przedmiotem literatury powieściowej, chyba że usprawiedliwia je dostojeństwo prawdy. Przytoczył przykłady historycznych katastrof - przejście przez Berezynę, trzęsienie ziemi w Lizbonie, dżumę w Londynie, noc św. Bartłomieja czy uduszenie więźniów w Czarnej Dziurze w Kalkucie. Te zdarzenia wstrząsają czytelnikami, ponieważ są rzeczywiste.

Być pogrzebanym za życia jest niewątpliwie najostatniejszą okropnością, jaka może przydarzyć się człowiekowi śmiertelnemu.

Narrator wyjaśnił, że takie przypadki zdarzają się często z powodu niewyraźnych granic między życiem a śmiercią.

Rubieże, które dzielą życie od śmierci, są co najmniej mroczne i nieokreślone. Któż może powiedzieć, gdzie pierwsze się kończy, a drugie zaczyna?

Następnie przytoczył kilka autentycznych przypadków przedwczesnego pogrzebu. W Baltimore żona szanowanego prawnika i członka Kongresu uległa nagłej chorobie i została pochowana.

👩🏻
Małżonka prawnika z Baltimore – kobieta, żona szanowanego prawnika i członka Kongresu, uległa nagłej chorobie, została pogrzebana żywcem, zmarła w grobowcu po dwóch dniach.

Po trzech latach, gdy otwarto grobowiec, mąż znalazł jej ciało w białym całunie - kobieta obudziła się w grobie, ale zmarła z przerażenia po dwóch dniach walki o uwolnienie. Drugi przypadek dotyczył młodej Francuzki ze znakomitej rodziny.

👩🏻
Mademoiselle Victorine Lafourcade – młoda Francuzka ze znakomitej rodziny, bogata i bardzo piękna, poślubiła bankiera, została pogrzebana żywcem, uratowana przez kochanka.

Poślubiła bankiera, ale jej kochanek, ubogi literat i dziennikarz paryski, wykopał ją z grobu i uratował.

👨🏻
Julien Bossuet – ubogi literat i dziennikarz paryski, kochanek Victorine, uratował ją z grobu, uciekł z nią do Ameryki.

Para uciekła do Ameryki, ale po dwudziestu latach mąż rozpoznał żonę i upomniał się o nią. Sąd przyznał jej słuszność. Kolejny przypadek dotyczył oficera artylerii olbrzymiego wzrostu, który po upadku z konia został pochowany żywcem, ale uratowany przez przypadek.

🪖
Oficer artylerii – mężczyzna olbrzymiego wzrostu i żelaznego zdrowia, spadł z konia, został pogrzebany żywcem, uratowany przez przypadek.

Ostatni przykład dotyczył młodego adwokata londyńskiego, który został wykopany przez lekarzy i przywrócony do życia baterią galwaniczną. Wszystkie te przypadki dowodzą, że przedwczesne pogrzeby zdarzają się często.

👨🏻
Mr Edward Stapleton – młody adwokat londyński, zmarł rzekomo na gorączkę tyfoidalną, został wykopany przez lekarzy, przywrócony do życia baterią galwaniczną.

Katalepsja narratora i narastająca obsesja

Narrator wyznał, że od kilku lat cierpiał na dziwne niedomaganie, które lekarze zgodnie uznali za katalepsję. Choroba ta przybierała różne formy - czasem chory pozostawał w stanie letargu tylko przez dzień, innym razem przez tygodnie lub miesiące, nie różniąc się od zmarłego.

Jego przypadek różnił się od opisywanych w podręcznikach. Czasem zapadał w nieprzytomność stopniowo, zachowując niejasne poczucie życia, innym razem doznawał nagłego porażenia i długich tygodni pustki. Po przebudzeniu nie odzyskiwał od razu pełnego posiadania zmysłów, a pamięć pogrążała się w bezwładzie.

Choć nie odczuwał cierpień fizycznych, udręczenia psychiczne były ogromne.

Wyobraźnia moja oblekała się całunem. Mówiłem o robakach, o mogiłach, o napisach na grobach. Zaprzepaszczałem się w marzeniach o śmierci...

Myśl o przedwczesnym pogrzebie nieustannie mu się przewijała. Czyhało na niego upiorne niebezpieczeństwo, prześladowało go dniem i nocą. Za dnia tortura myśli była ogromna, w nocy stawała się bezmierną. Opierał się uśpieniu, przerażony myślą, że po przebudzeniu może ujrzeć się w grobie.

Koszmarne wizje i psychiczne udręki

Narrator opisał jedno z niezliczonych smętnych zwidzeń, które udręczały go we śnie. Zdawało mu się, że nurza się w odrętwieniu kataleptycznym, gdy nagle czyjaś lodowata ręka spoczęła na jego czole, a niecierpliwy głos szepnął mu do ucha: "Wstań!"

👹
Demon z koszmaru – postać z koszmaru narratora, były człowiek stawszy się demonem, prowadzi narratora przez groby, głos posępny i szwargoczący.

Postać przedstawiła się jako demon, który niegdyś był człowiekiem. Prowadziła narratora przez groby całej ludzkości, które promieniowały fosforyczną poświetlą rozkładu. Narrator zobaczył miliony tych, którzy nie mogli usnąć, słabych wysiłków i żałosnego niepokoju w głębi niezliczonych dołów.

Złowieszczy wpływ tych zwidzeń przenikał głęboko w jego życie na jawie. Nerwy uległy zupełnemu rozstrojowi i stał się pastwą niewygasającej trwogi. Unikał wszystkiego, co mogłoby go oddalić od domu, obawiając się, że gdyby zdarzyło mu się ulec paroksyzmowi, mógłby zostać pogrzebany żywcem.

Powątpiewał o troskliwości najbliższych przyjaciół, wzdrygał się na myśl, że w razie dłuższego paroksyzmu mogliby go uznać za ostatecznie straconego. Wymógł na nich najświętszą przysięgę, że nie złożą jego zwłok do grobu, aż zupełny rozkład nie uniemożliwi dalszego przechowywania.

Przygotowania zabezpieczające przed przedwczesnym pogrzebem

Narrator podjął nadzwyczaj starannie obmyślane zarządzenia. Kazał przebudować grobowiec rodzinny tak, żeby można go było łatwo otworzyć od wewnątrz. Najlżejszy nacisk na długą dźwignię wystarczał, by żelazne podwoje rozwarły się na oścież. Były tam urządzenia umożliwiające dopływ światła i powietrza oraz schowki na pokarm i wodę.

Trumna była miękko i ciepło wysłana, z wiekiem urządzonym jak podwoje grobowca, ze sprężynami uwalniającymi je przy najlżejszym poruszeniu ciała. Na dachu grobowca zawiesił wielki dzwon połączony liną z ręką trupa. Mimo tych urządzeń zapewniających zupełne bezpieczeństwo, nic nie mogło go ocalić od ostatecznych mąk.

Przerażające doświadczenie na łodzi

Przyszła chwila, gdy narratorowi zaczęło świtać nikłe poczucie istnienia. Z wolna zbliżały się mdłe brzaski psychicznego rozwidnienia. Po długiej przerwie usłyszał dzwonienie w uszach, potem pieczenie w kończynach, następnie okres rozkosznego spokoju, podczas którego budzące się odczuwania stawały się myślami.

Gdy w końcu odzyskał świadomość, nie śmiał się poruszyć. Rozwarł ciężkie powieki - było ciemno wszędzie. Wiedział, że paroksyzm minął i że odzyskał zdolność widzenia, a jednak panowała głęboka, nieprzenikniona ciemność. Chciał krzyknąć, ale z płuc nie wydobył się głos.

Ruch szczęk uświadomił mu, że były podwiązane jak u umarłych. Uczuł, że leży na czymś twardym, a coś ciasno go zwiera z obu stron. Szarpnął ramionami - uderzyły o drewnianą zaporę wysklepioną o sześć cali od twarzy. Nie mógł już wątpić, że spoczywał w trumnie.

Próbował podnieść wieko - ani nie drgnęło. Szukał sznura od dzwonu - nie było go. Nie znalazł wyściółki, którą przygotował, a w nozdrzach poczuł dziwnie mocny zapach wilgotnej ziemi. Wniosek był nieodparty - nie znajdował się w swoim grobowcu, lecz został pochowany jak pies w byle jakiej trumnie.

Długi, przeciągły, dziki wrzask, a raczej potępieńcze wycie rozległo się w przestworzach podziemnej nocy.

Na jego krzyk odpowiedziały szorstkie głosy. Grupa nieokrzesanych postaci przystąpiła do niego i jęła nim tarmosić. Nie obudzili go, gdyż nie spał już wcale, lecz pomogli mu się opamiętać.

Załoga szalupy – grupa nieokrzesanych mężczyzn, marynarze i robotnicy, obudzili narratora z koszmaru na szalupie.

Okazało się, że znajdował się w pobliżu Richmond w Wirginii. Wraz z przyjacielem wybrał się na polowanie, gdy zaskoczyła ich burza. Schronili się w kabinie małej szalupy naładowanej ziemią ogrodową. Narrator ułożył się na jednym z posłań załogi - miało zaledwie osiemnaście cali szerokości, a odległość od wysklepiającego się pomostu była taka sama.

👨🏻
Przyjaciel narratora – mężczyzna, towarzysz narratora podczas polowania, obecny podczas kluczowego wydarzenia na szalupie.

Wyzdrowienie i przezwyciężenie obsesji

Zapach ziemi pochodził od ładunku, a opaską dokoła szczęk była jedwabna chustka, którą zawiązał sobie głowę. Zwidzenie było naturalnym następstwem niewygodnej pozycji oraz opieszałości, z jaką odzyskiwał władzę nad zmysłami po przebudzeniu.

Męczarnie, jakich podówczas doznałem... były początkiem dobrego, gdyż pod ich uciskiem ocknęła się odporność mych władz duchowych.

Dusza narratora nabrała krzepkości i hartu. Począł dużo chodzić, ćwiczyć fizycznie, oddychać powietrzem przestworzy. Myślał o innych rzeczach niż śmierć. Buchana rzucił w ogień, zarzekł się podręczników lekarskich, nie czytywał już bajań o cmentarzach. Stał się nowym człowiekiem i żył jak człowiek.

Od owej pamiętnej nocy wyzył się na zawsze mych żałobnych przewidzeń, a wraz z nimi znikły niedomagania kataleptyczne, które prawdopodobnie były raczej ich następstwem niż przyczyną.

Straszliwy korowód lęków pogrzebowych nie jest tylko urojeniem... muszą one spoczywać we śnie albo nas pochłoną — trzeba je uśpić, jeśli nie chcemy zginąć.