poe/prawdziwy-opis-wypadku-z-p-waldemarem

Z Wikisum
Skocz do:nawigacja, szukaj
Uwaga: To streszczenie zostało wygenerowane przez SI, więc może zawierać błędy.
💀
Prawdziwy opis wypadku z p. Waldemarem
ang. The Facts in the Case of M. Valdemar · 1845
Streszczenie opowiadania
Czas czytania oryginału: 28 minut
Mikrostreszczenie
Badacz hipnozy zahipnotyzował umierającego gruźlika w chwili śmierci. Przez 7 miesięcy ciało nie rozkładało się, a martwy szeptał, że nie żyje. Gdy próbowano go obudzić, ciało błyskawicznie zgniło.

Krótkie streszczenie

Nowy Jork, około 1839 roku. Narrator prowadził badania nad magnetyzmem i postanowił przeprowadzić eksperyment na umierającym człowieku.

👨🏻‍🔬
Narrator – mężczyzna, badacz magnetyzmu, prowadzi eksperymenty na umierającym przyjacielu, zdeterminowany, naukowy umysł.

Jego przyjacielem był Ernest Waldemar, człowiek chory na suchoty, który zgodził się poddać eksperymentowi w obliczu śmierci.

🤵🏻
Ernest Waldemar – kompilator "Biblioteca Forensica", autor przekładów, niezwykle chudy, białe baki, czarna czupryna, chory na suchoty, nerwowy.

W sobotni wieczór, gdy Waldemar umierał, narrator wprowadził go w stan katalepsji magnetycznej. O północy chory przestał oddychać, ale pozostał w dziwnym stanie zawieszenia. Gdy narrator zadał mu pytanie, czy śpi, z martwych ust wypłynęła przerażająca odpowiedź:

— Tak, nie — spałem, a teraz — teraz *jestem martwy*.

Waldemar pozostawał w tym stanie przez siedem miesięcy. Gdy wreszcie postanowiono go obudzić, jego ciało natychmiast rozpadło się w odrażającą, półpłynną masę gnilną. Eksperyment magnetyczny powstrzymał rozkład ciała, ale gdy wpływ ustał, nastąpiła błyskawiczna dekompozycja.

Szczegółowy przegląd

Podział na rozdziały jest redakcyjny.

Zainteresowanie magnetyzmem i poszukiwanie odpowiedniego pacjenta

Narrator od trzech lat interesował się zjawiskami magnetyzmu. Dziewięć miesięcy przed opisywanymi wydarzeniami uderzyła go myśl, że w dotychczasowych doświadczeniach pozostawiono jedną istotną lukę - nikogo nie poddano dotąd magnetyzmowi w obliczu śmierci. Postanowił zbadać, czy pacjent w takim stanie posiada wrażliwość na prąd magnetyczny, czy wrażliwość ta wzrasta lub maleje, oraz na jak długo można powstrzymać śmierć.

Szukając odpowiedniego pacjenta, narrator zwrócił uwagę na swojego przyjaciela Ernesta Waldemara, znanego kompilatora "Biblioteca Forensica" i autora przekładów pod pseudonimem Issachara Marxa. Waldemar mieszkał głównie w Harlemie i wyróżniał się niezwykłą chudością oraz białymi bakami kontrastującymi z czarną czupryną.

Spotkanie z Waldemarem i ustalenie warunków eksperymentu

Waldemar był niezwykle nerwowy i stanowił doskonałe narzędzie do doświadczeń magnetycznych, choć narrator nigdy nie osiągnął z nim pełnego sukcesu. Na kilka miesięcy przed ich znajomością lekarze stwierdzili u niego wyraźne suchoty. Waldemar mówił o swojej bliskiej śmierci z obojętnością, traktując ją jako rzecz nieuniknioną. Narrator wyznał mu swoje zamiary, a Waldemar ku jego zdziwieniu okazał gorliwą ciekawość. Zapadł między nimi układ, że Waldemar uprzedzi narratora na dwadzieścia cztery godziny przed terminem wyznaczonym przez lekarzy.

Siedem miesięcy później narrator otrzymał list od Waldemara wzywający go natychmiast, gdyż lekarze D. i F. twierdzili zgodnie, że nie przetrwa jutrzejszej północy. Narrator przybył w kwadrans po otrzymaniu listu i przeraził się straszliwą zmianą, jaka zaszła w chorym w ciągu dziesięciu dni. Twarz Waldemara miała barwę ołowiu, oczy wygasły, a skóra na policzkach popękała od wychudnięcia.

Proces magnetyzacji i wprowadzenie w stan katalepsji

👨🏻‍⚕️
Doktor D. – lekarz prowadzący Waldemara, diagnozuje suchoty, uczestniczy w eksperymencie magnetycznym, profesjonalny.
👨🏻‍⚕️
Doktor F. – drugi lekarz prowadzący Waldemara, współpracuje z doktorem D., świadek eksperymentu magnetycznego.

Lekarze poinformowali narratora, że lewe płuco Waldemara od osiemnastu miesięcy znajdowało się w stanie na wpół zwapnionym, a prawe było częściowo zwapniałe z ropnymi wrzodami. Śmierć miała nastąpić nazajutrz około północy. Po wyjściu lekarzy narrator rozmawiał z Waldemarem o doświadczeniu, a ten naglił go do natychmiastowego wykonania. Przybył student medycyny Teodor L., który miał notować przebieg eksperymentu.

👨🏻‍🎓
Teodor L. – student medycyny, notuje przebieg eksperymentu, traci przytomność po usłyszeniu głosu zmarłego Waldemara.

O godzinie ósmej narrator rozpoczął magnetyzację, wykonując pasy nad chorym. Pierwszy ruch dłoni wywarł widoczny wpływ, ale dopiero o dziesiątej dziesięć, gdy przybyli lekarze, osiągnął znaczące rezultaty. Puls Waldemara stał się niewyczuwalny, oddech utrudniony z półminutowymi przerwami. O pięć minut do jedenastej narrator zauważył oznaki przemocy magnetycznej - szkliste migotanie oczu przybrało wyraz spojrzeń do wewnątrz charakterystycznych dla somnambulizmu.

O północy narrator całkowicie sparaliżował członki śpiącego, nadając im wygodne położenie. Lekarze stwierdzili stan niezwykle doskonałej katalepsji magnetycznej. Doktor D. postanowił spędzić całą noc przy chorym, doktor F. obiecał wrócić o świcie. O trzeciej nad ranem narrator zbliżył się do Waldemara i zastał go w tym samym stanie - puls niewyczuwalny, oddech słaby, oczy zamknięte, ciało sztywne i zimne jak marmur, ale wygląd ogólny nie był wyglądem trupa.

Siedem miesięcy obserwacji. Waldemar między życiem a śmiercią

Narrator próbował nawiązać kontakt z Waldemarem, zmuszając jego prawą dłoń do powtarzania ruchów. Ku jego zdziwieniu, dłoń chorego bardzo łagodnie kreśliła wskazane kierunki. Na pytanie czy śpi, Waldemar po trzecim powtórzeniu odpowiedział ledwo pochwytnym szeptem:

— Tak — śpię teraz. Nie budźcie mnie! Pozwólcie mi umrzeć w tym stanie!

Na pytanie o ból w piersi Waldemar odpowiedział jeszcze ciszej: "Ból? Bynajmniej. Umieram." Lekarze uznali za stosowne pozostawić go w spokoju do chwili śmierci. Narrator zapytał ponownie, czy wciąż śpi, a Waldemar odpowiedział: "Tak, wciąż śpię - umieram." W tym momencie w twarzy śpiącego odbyło się znaczne przeobrażenie - oczy zapadły się w orbitach, skóra nabrała trupich zabarwień, a suchotnicze wypieki na policzkach zgasły znienacka.

Wygląd Waldemara był w tej chwili tak potworny, tak ponad wszelką wyobraźnię potworny, że wszyscy tłumnie cofnęli się precz — od obrębu łoża.

Nagle z wyważonych szczęk wypłynął straszliwy głos - ostry, poszarpany i stłumiony, jakby dobiegający z niezmiernie odległej przestrzeni. Waldemar powiedział: "Tak, nie spałem, a teraz jestem martwy." Od tej chwili aż do końca zeszłego tygodnia - przez siedem miesięcy - zbierali się codziennie w mieszkaniu Waldemara. Śpiący trwał ściśle w jednakim stanie pod nieustannym dozorem pielęgniarzy.

Było jasne, iż przemoc magnetyczna powściągnęła działanie śmierci lub tego, o czym zazwyczaj słowo *śmierć* napomyka.

Próba wybudzenia i przerażający finał eksperymentu

W zeszły piątek postanowili ostatecznie poddać Waldemara próbie ocknienia. Narrator uciekł się do zwykłych pasów magnetycznych, ale przez czas pewny nie było żadnych skutków. Jedyną oznaką powrotu do życia był częściowy opad tęczówki, któremu towarzyszyły obfite wydzieliny żółtawej wilgoci o ostrym zapachu. Doktor F. poprosił, aby narrator zadał pacjentowi pytanie o jego uczucia. Waldemar odpowiedział tym samym straszliwym głosem:

— Na miłość Boga, prędzej — prędzej! Pogrążcie mnie we śnie! — Lub — prędzej — zbudźcie mie! *Toć mówię wam, żem martwy*!

Narrator był wstrząśnięty i wahał się, co czynić. Zrazu próbował uspokoić pacjenta, ale nie osiągnąwszy skutku, postanowił go obudzić. Gdy szybko czynił pasy magnetyczne wśród okrzyków "Martwy! martwy!", które bluzgał język Waldemara, wydarzyło się coś niewyobrażalnego:

Całe jego ciało — od razu — w przeciągu minuty lub mniej niż minuty — obluźniło się — rozpadło się na źdźbła — doszczętnie *zgniło* mi w rękach.

Na łożu — w oczach wszystkich obecnych — leżała wstrętna, na wpół płynna miazga — coś w rodzaju potwornej zgnilizny.