mickiewicz/switezianka
Krótkie streszczenie
Nad brzegami jeziora Świteź młody strzelec spotykał się nocami z tajemniczą dziewczyną.
Zakochani wymieniali się darami - ona dawała mu maliny, on jej kwiaty do wianka. Strzelec prosił dziewczynę, by została z nim na stałe w jego chatce, lecz ona obawiała się męskiej obłudy. Młodzieniec przysiągł jej wierność, przyklękając i chwytając piasek w dłoń.
Pewnej nocy, gdy strzelec błądził nad jeziorem, z wody wynurzyła się przepiękna nimfa wodna. Kusiła go czule, obiecując wspólne pląsy po wodzie i sen w srebrnej topieli. Oszołomiony jej urodą młodzieniec zapomniał o przysięge i pobiegł za nią w głębinę jeziora. Gdy ją dogonił, rozpoznał w niej swoją ukochaną.
Roztwiera paszczę otchłań podwodna,
Ginie z młodzieńcem dziewica.
Woda się dotąd burzy i pieni;
Dotąd przy świetle księżyca
Snuje się para znikomych cieni
Szczegółowe streszczenie
Podział na części jest umowny.
Tajemnicze spotkania nad Świtezią
Nad brzegami jeziora Świteź co noc spotykali się młody mężczyzna i tajemnicza dziewczyna. Narrator obserwował ich nocne spotkania przy świetle księżyca, gdy ona częstowała go malinami z kosza, a on dawał jej kwiatki do wianka.
Jakiż to chłopiec piękny i młody?
Jaka to obok dziewica?
Brzegami sinej Świtezi wody
Idą przy świetle księżyca.
Młody mężczyzna był strzelcem w tutejszym borze, ale tożsamość dziewczyny pozostawała zagadką.
Dziewczyna pojawiała się i znikała w sposób niewyjaśniony - jak mokry jaskier wschodzi na bagnie, jak ognik nocny przepada. Nikt nie wiedział, skąd przychodzi ani gdzie się udaje po ich spotkaniach.
Spotkania te odbywały się regularnie pod tym samym modrzewiem.
Przysięga wierności przy świetle księżyca
Gdy nadeszła jesień i zżółkły liście, Strzelec zwrócił się do dziewczyny z prośbą o wyjaśnienie tajemnic. Pytał o jej dom, rodziców i drogę, którą do niego przybywała. Proponował jej wspólne życie w swojej chatce pośród leszczyny, gdzie miał dostatek owoców, mleka i zwierzyny.
Dziewczyna odpowiedziała mu z ostrożnością, wspominając słowa swojego ojca o mężczyznach - że mają słowicze wdzięki w głosie, ale lisie zamiary w sercu. Obawiała się męskiej obłudy i zmienności uczuć.
Gdy zapytała o jego stałość, Strzelec przyklęknął i chwycił w dłoń piasku, wzywając piekielne potęgi jako świadków swojej przysięgi przy świętym księżyca blasku.
Chłopiec przyklęknął, chwycił w dłoń piasku,
Piekielne wzywał potęgi,
Klął się przy świętym księżyca blasku...
Lecz czy dochowa przysięgi?
Dziewczyna ostrzegła go przed konsekwencjami złamania przysięgi - biada temu, kto ją naruszy, za życia i po śmierci. Po tych słowach włożyła wieniec na skronie i odeszła na zwykłe błonie, znikając jak lekki powiew wietrzyka.
Pokusa nimfy wodnej i złamanie przysięgi
Strzelec próbował gonić za dziewczyną, ale nie zdołał jej dogonić. Pozostał sam na dzikiej drodze, gdzie cisza była przerywana jedynie szelestem zwiędłych gałązek pod stopami. Gdy szedł nad wodą błędnym krokiem, wiatr zaszumiał po lesie, a woda zaczęła się burzyć i wzdymać.
Nagle z pękających toni wyłoniła się niezwykła postać - dziewicza piękność o twarzy jak róży bladej zawoje, skropionej jutrzenki łezką. Lekkie stroje obwiały jej niebieską postać.
Ponad srebrzyste Świtezi błonie
Dziewicza piękność wytryska.
Jej twarz, jak róży bladej zawoje,
Skropione jutrzenki łezką
Nimfa wodna czule przemówiła do młodzieńca, pytając po co błądzi nad Świtezią przy świetle księżyca. Namawiała go, by porzucił żałowanie za dziką wietrznicą, która go zwabiła w te knieje i może się z niego śmieje. Zaprosiła go do tańca po wodnym krysztale, obiecując wspólne pluskanie się w wodzie i nocny odpoczynek w łożu srebrnej topieli pod namiotami źwierciadeł.
Gdy nimfa zbliżyła się w lekkim pędzie, wołając "do mnie, pójdź do mnie!", modra fala prysnęła z brzegu i zaczęła łechtać stopy strzelca. Tak go znęciła, że serce mu się rozpłynęło jak gdy tajemnie rękę młodzieńca ściśnie kochanka wstydliwa.
Strzelec zapomniał o swojej dziewczynie i pogardził świętą przysięgą. Oślep na zgubę biegł w głębinie, zwabiony nową ponętą. Wkrótce ściskał śnieżną dłoń nimfy w swojej dłoni, topił oczy w pięknych licach i gonił ustami różane usta.
Kara za zdradę i wieczne potępienie
Nagle wietrzyk świsnął i obłoczek prysnął, który krył nimfę w łudzącym blasku. Strzelec poznał z bliska dziewczynę spod lasku - to była ta sama Świtezianka, z którą składał przysięgę wierności.
Dziewczyna przypomniała mu o złamanej przysiędze i swojej radzie. Ogłosiła karę za naruszenie przysięgi - nie będzie mu dane igrać przez srebrne tonie ani pluskać nurkiem w jasną głąb. Surowa ziemia pochłonie jego ciało, a oczy zagasną żwirem.
A gdzie przysięga? gdzie moja rada?
Wszak kto przysięgę naruszy,
Ach, biada jemu, za życia biada!
I biada jego złej duszy!
Dusza strzelca miała przy świadomym drzewie doczekać tysiąca lat, wiecznie cierpiąc piekielne zarzewie bez możliwości ugaszenia gorąca. Woda się rozburzyła i wzdęła aż do dna, kręconym nurtem pochwyciła obu. Otchłań podwodna rozwarła paszczę i pochłonęła młodzieńca z dziewicą. Od tego czasu przy świetle księżyca snuje się para znikomych cieni - ona pląsa po srebrnym jeziorze, on jęczy pod modrzewiem.