mickiewicz/konrad-wallenrod

Z Wikisum
Skocz do:nawigacja, szukaj
Uwaga: To streszczenie zostało wygenerowane przez SI, więc może zawierać błędy.
⚔️
Konrad Wallenrod
Powieść historyczna
1828
Streszczenie książki
Czas czytania oryginału: 127 minut
Mikrostreszczenie
Porwany w dzieciństwie Litwin wychował się u wroga i został przywódcą zakonu. Dla zemsty zgubił całe wojsko. Po klęsce odwiedził żonę-pustelnicę; wykryty, otruł się, a ona zmarła równocześnie.

Bardzo krótkie streszczenie

Prusy, XIV wiek. Zakon Krzyżacki toczył krwawe wojny z pogańską Litwą. Po śmierci wielkiego mistrza kapituła wybrała na to stanowisko Konrada Wallenroda, rycerza wsławionego w walkach z Maurami i Turkami.

⚔️
Konrad Wallenrod (Walter Alf) – Wielki Mistrz Zakonu Krzyżackiego, w rzeczywistości Litwin Walter Alf, około 40 lat, siwe włosy, blade oblicze, mężczyzna o tajemniczej przeszłości, melancholijny, zdeterminowany na zemście.

Nowy mistrz zachowywał się dziwnie - zamiast prowadzić wojny, spędzał noce przy wieży pustelniczej nad jeziorem. Rozmawiał tam z tajemniczą kobietą, która rozpoznała w nim Waltera Alfa, porwanego w dzieciństwie Litwina. Podczas uczty w Marienburgu stary wajdelota opowiedział historię młodzieńca porwanego przez Krzyżaków. Walter wychował się w pałacu mistrza Winrycha, ale tęsknił za ojczyzną. Gdy dorósł, uciekł na Litwę i pokochał Aldonę.

👸🏻
Aldona – córka Kiejstuta, młoda i piękna kobieta, żona Waltera, pustelnica zamknięta w wieży, pełna miłości i poświęcenia, cierpiąca z powodu rozłąki.

Widząc klęski Litwy, Walter postanowił zemścić się na Zakonie od wewnątrz. Pożegnał Aldonę i jako Konrad Wallenrod wstąpił do Krzyżaków. Aldona zamknęła się w klasztornej wieży. Gdy Konrad został mistrzem, wyprowadził całe wojsko krzyżackie na zgubną wyprawę przeciw Litwie. Armia Zakonu została zniszczona w głębi litewskich stepów.

Ja to sprawiłem! Jakem wielki, dumny:
Tyle głów hydry jednym ściąć zamachem,
Jak Samson jednym wstrząśnieniem kolumny
Zburzyć gmach cały i runąć pod gmachem!

Konrad wrócił do Aldony, by jej oznajmić o spełnionej zemście. Ona jednak była już umierająca. Sędziowie Zakonu odkryli zdradę i skazali Konrada na śmierć. Wypił truciznę i padł martwy, a Aldona w tej samej chwili wydała ostatni krzyk i umarła.

Szczegółowy streszczenie według części

Podtytuły części są redakcyjne.

Wstęp: konflikt Litwy z Zakonem Krzyżowym

Przez sto lat Zakon Krzyżowy toczył krwawą wojnę z pogańskimi ludami północy. Prusowie zostali podbici i zmuszeni do przyjęcia chrześcijaństwa lub wygnania. Niemcy rozpuścili gonitwy za uciekinierami aż do granic Litwy. Niemen stał się granicą między dwoma wrogimi światami - po jednej stronie błyszczały szczyty świątyń i szumiały lasy, siedziby pogańskich bogów, po drugiej stronie na pagórku wznosił się krzyż, godło Niemców, groźnie wyciągnięty ku Litwie.

Część 1. Obiór: wybór Wallenroda na wielkiego mistrza

W Marienburgu zadzwoniono dzwony, zagrzmiały działa - nadszedł dzień uroczysty w Zakonie Krzyżowym. Komturowie zjechali do stolicy, by w gronie kapituły wybrać nowego wielkiego mistrza. Wielu mężów stanęło do zawodu, wszyscy równie wysokiego rodu i równych zasług. Powszechna zgoda wynosiła ponad wszystkich Wallenroda.

Był cudzoziemcem, w Prusach nieznanym, ale sławą napełnił zagraniczne domy. Walczył z Maurami na kastylskich górach, ścigał Ottomana przez morskie odmęty, w bitwach był pierwszy na czele, pierwszy na murach. Na turniejach nikt nie ważył się z nim na ostre gonić. Zdobywały go wielkie chrześcijańskie cnoty: ubóstwo, skromność i pogarda świata. Nie słynął w przydwornym nacisku, nie przedał broni dla podłego zysku. Klasztornym murom poświęcił młody wiek, wzgardził oklaskami i wysokimi urzędami.

Część 2. Hymn: modlitwa o oświecenie wyboru

Z obradnej sali przeszli do kaplicy. Kapituła słuchała nieszpornych modłów i śpiewała hymny do Świętego Ducha, błagając o oświecenie wyboru. Modlili się, by Duch Święty wskazał, kto najgodniejszy jest nosić święty znak krzyża i hetmanić żołnierstwu wiary. Po modłach wyszli, by odpocząć przed kolejnymi obradami.

Arcykomtur – najwyższy urzędnik Zakonu po Wielkim Mistrzu, mężczyzna w średnim wieku, odpowiedzialny za organizację obrad i ceremonii zakonnych.

Noc była cicha, majowej pogody. Arcykomtur nie tracił czasu daremnie - wziął Halbana i celniejszych braci na stronę, by zasięgnąć rady z dala od ciekawej rzeszy. Błądzili kilka godzin w okolicy, blisko spokojnych jeziora wybrzeży. Gdy nadszedł ranek, pora była wracać do stolicy. Nagle usłyszeli głos z narożnej wieży - to głos pustelnicy.

🏰
Pustelnica – nieznana pobożna niewiasta zamurowana w wieży, kobieta o tajemniczej przeszłości, wieszczka, która rozpoznaje prawdziwą tożsamość Konrada.

Pieśń: tajemniczy głos pustelnicy z wieży

Pustelnica wołała: "Tyś Konrad!... Przebóg, spełnione wyroki! Ty masz być mistrzem, abyś ich zabijał!... Czyż nie poznają?... Ukrywasz daremnie... Chociażbyś jak wąż inne przybrał ciało... Jeszcze Krzyżacy poznaliby ciebie..." Rycerstwo słuchało w zdumieniu. Halban zawołał, by ufać wieszczym pustelnicy głosom - Konrad dzielnego imię Wallenroda! Wszyscy zgodnie wykrzyknęli: "Zgoda! Konrad niech żyje, wielki mistrz niech żyje!"

Część 3. Pieśń z wieży: rozmowy Konrada z Aldoną

Gdy Mistrz przyjął miecz i krzyż wielki, znamiona potęgi, wzniósł dumne czoło. Chociaż troski chmura ciężyła nad nim, uśmiech przeleciał po jego twarzy. Ten zapał napełnił serca otuchą - widzieli przed sobą bitwy i zdobycze. Lecz nadzieje okazały się próżne. Ciekły dni, tygodnie, upłynął cały rok w pokoju. Litwa zagrażała, a Wallenrod ani sam nie walczył, ani nie słał do boju.

🧙🏻‍♂️
Halban – siwy mnich, spowiednik i powiernik Konrada, tajemniczy starzec o przenikliwym wzroku, w rzeczywistości wajdelota litewski, mądry i wpływowy.

Bracia śledzili nocne kroki Mistrza. Każdego wieczora, gdy ziemię grubsze osłaniały mroki, szedł błądzić po brzegach jeziora. Klęczący, przyparty do muru, okryty płaszczem, świecił z daleka jak posąg z marmuru i przez noc całą senność go nie zmorzył. Często na cichy odgłos pustelnicy wstawał i ciche dawał odpowiedzi. Widać było z blasku wstrząśnionej przyłbicy, że jakieś ważne toczą się rozmowy.

Pustelnica śpiewała o swoim szczęściu z dawnych lat, o ojcu, matce, zamku bogatym i krainie wesołej. Wspominała pięknego młodzieńca, który opowiadał jej o Bogu wielkim, o jasnych aniołach, o kamiennych miastach, gdzie lud w bogatych modli się kościołach. Konrad odpowiadał jej z dzikim uśmiechem, przypominając straszliwą żmiję, która wkradła się do sadu i wszystko zniszczyła.

Wielkość! i znowu wielkość, mój aniele!
Wielkość, dla której jęczymy w niedoli!
(...) Bo Konrad płakał — ażeby mordować.

Aldona odpowiadała mu z miłością, że nie żałuje niczego, choć gorzkie łzy leje. Mówiła, że nie była stworzona na zwyczajne szczęście, że poznała Boga wielkiego na niebie i kochała męża wielkiego na ziemi. Konrad cierpiał, widząc jej cierpienie, ale nie mógł już nic zmienić - stało się, próżno po czasie żałować.

Część 4. Uczta: ucztowanie rycerzy w Marienburgu

Był dzień patrona, uroczyste święto. Komtury z braćmi zjechali do stolicy - Konrad miał uczcić rycerzy biesiadą. Sto białych płaszczów powiewa za stołem, na każdym płaszczu czerni się krzyż długi. Konrad na czele, po lewicy tronu zajął miejsce Witołd ze swymi hetmanami - dawniej był wrogiem, dziś gościem Zakonu, przeciwko Litwie sojuszem związany.

👑
Witołd Kiejstutowicz – książę litewski, ojciec Aldony, początkowo sojusznik Zakonu, później zdrajca, mężczyzna w średnim wieku, władczy i polityczny.

Wallenrod usiadł i na łokciu wsparty słuchał z pogardą nieprzystojnych gwarów. Gdy umilkła wrzawa, zapytał, czy tak przystoi rycerzom się cieszyć. Żądał pieśni - nie wesołych, ale dzikiej i twardej, jak hałas rogów i oręża szczęki, ponurej jak klasztorne ściany i ognistej jak samotnik pijany. Różni śpiewacy powstali, ale Konrad nie był zadowolony ich wykonaniem.

Wtem odezwał się sędziwy starzec, który siedział między giermkami i paziami. Był to Prusak lub Litwin, miał gęstą, wiekiem ubieloną brodę, czoło i oczy zakryte zasłoną, w twarzy wyryte lat i cierpień blizny. W prawicy nosił starą lutnię pruską. Powiedział, że dawniej śpiewał Prusakom i Litwie, dziś jedni legli w ojczyzny obronie, drudzy żyją sromotnie po lasach lub między wrogami.

🎭
Wajdelota – stary litewski bard i kapłan, sędziwy starzec z siwą brodą, niewidomy, nosi pruską lutnię, śpiewa pieśni o dawnej chwale Litwy i jej upadku.

Pieśń Wajdeloty: lament o upadku Litwy

Wajdelota zaśpiewał o wieszczbach, które przepowiadają nadejście zarazy - morowej dziewicy w bieliźnie, z wiankiem ognistym na skroniach, która krwawą chustką rozsiewa śmierć. Ale więcej zguby wróżył Litwinom szyszak błyszczący ze strusimi czuby i płaszcz szeroki, krzyżem naczerniony. Gdzie przeszły stopy takiego widziadła, cała kraina w mogiłę zapadła.

Śpiewał o pieśni gminnej jako arce przymierza między dawnymi i młodszymi laty, w której lud składa broń swego rycerza, swych myśli przędzę i swych uczuć kwiaty. Płomień rozgryzie malowane dzieje, skarby mieczowi spustoszą złodzieje, pieśń ujdzie cało! Słuchał piosnek od stuletnego kmecia, który trącając kości żelazem oraczym, grał na wierzbowej fletni pacierz umarłych.

Powieść Wajdeloty: historia Waltera i Aldony

Wajdelota opowiedział historię młodzieńca imieniem Walter, który jako dziecko został porwany przez Niemców podczas napadu na litewskie miasto. Pamiętał tylko dom z czerwonej cegły, puszczę jodłową i białe jezioro. Pamiętał krzyk matki, gdy Niemcy wpadli do domu i jeden z nich porwał go na koń. W Niemczech otrzymał imię Waltera, nazwisko Alfa, ale dusza litewska została, został żal po rodzinie i nienawiść ku cudzoziemcom.

🏛️
Winrych – mistrz krzyżacki, opiekun młodego Waltera, mężczyzna w średnim wieku, kochał i pieścił chłopca jak syna, mieszkał w pałacu.

Winrych, mistrz krzyżacki, chował go w swoim pałacu, kochał i pieścił jak syna. Ale Walter nudził się w pałacach i uciekał do starego wajdeloty litewskiego, który służył tłumaczem wojsku. Ten rozpowiadał mu o Litwie, duszę stęsknioną otrzeźwiał pieszczotami i dźwiękiem mowy ojczystej. Często prowadził go ku brzegom Niemna, stamtąd Walter lubił na miłe góry ojczyste poglądać.

Zostań jeszcze i przejmij sztuki wojenne od Niemców,
Staraj się zyskać ich ufność. Dalej obaczym, co począć.
Byłem posłuszny starcowi (...) Jedyna broń niewolników jest zdrada.

Walter był posłuszny starcowi, szedł z wojskami Teutonów, ale w pierwszej potyczce, ledwie zobaczył chorągwie i usłyszał pieśni wojenne narodu swojego, poskoczył ku naszym, starca za sobą przywodząc. Jak sokół wydarty z gniazda, gdy wzniesie się w chmury i pociągnie oczyma po niezmiernych obszarach swojej błękitnej ojczyzny, nie wraca już do klatki.

🛡️
Kiejstut – książę litewski, ojciec Aldony, wojownik w średnim wieku, spokojny i doświadczony w walkach z Niemcami, przyjął Waltera jako zięcia.

Kiejstut słuchał ciekawie, słuchała córa Kiejstuta Aldona, młoda i piękna jak bóstwo. Jesienią, gdy ciągnęły się długie wieczory, Kiejstutówna w sióstr i rówiennic orszaku za krosnami siadała lub bawiła się przędziwem. Walter stał i prawił cuda o krajach niemieckich i o swojej młodości. Wszystko, co Walter powiadał, łowiła uchem dziewica, myślą łakomą połykała, wszystko umiała na pamięć.

Walter mówił o wielkim Bogu, co włada za Niemnem, i o Niepokalanej Syna Bożego Rodzicy. Obrazek młodzieniec nosił pobożnie na piersiach, dziś Litwince darował, gdy ją do wiary nawracał. Chciał wszystkiego nauczyć, co sam umiał, niestety, on ją i tego nauczył, czego dotąd nie umiał: nauczył ją kochać. I sam uczył się wiele - z jakim rozkosznym wzruszeniem słyszał z ust jej litewskie już zapomniane wyrazy.

Kiejstut zauważył nagłą odmianę w córce - gdzie jej dawna wesołość, gdzie dziecinne rozrywki? Postanowił wydać ją za Waltera. Walter pojął Aldonę, ale miał duszę szlachetną - szczęścia w domu nie znalazł, bo go nie było w ojczyźnie. Ledwie śniegi ponikły, ciągnęły szeregi krzyżowe. Niemcy stanęli na brzegu, mosty po Niemnie rzucili, Kowno dokoła oblegli. Kowno w gruzy runęło, Litwa po górach i lasach broniła się.

Walter widział niedolę Prusaków, drżał nad przyszłością Litwinów. Znał sposób jedyny, straszny, skuteczny, ale nie chciał go objawić. Aż na koniec płomień zemsty, w milczeniu karmiony klęsk i cierpień widokiem, wzdął się i serce ogarnął, wszystkie wytrawił uczucia, nawet jedyne uczucie miłości. Po strasznej bitwie na błoniach Rudawy Walter z Kiejstutem i wajdelotą odbyli tajemną obradę.

Bywaj zdrowa, zapomnij; zapłacz niekiedy nade mną:
Walter wszystko utracił, Walter sam jeden pozostał,
Jako wiatr na pustyni

Walter pożegnał się z Aldoną przy bramie klasztoru zakonnic. Powiedział jej, że dla dobra ojczyzny wyrzekł się nawet jej. Aldona nie mogła znieść rozstania, ale zrozumiała, że nie podobna powracać, że nie podobna zapomnieć. Spojrzała na wieżycę klasztoru chrześcijan i tam znalazła swoje schronienie. Alf z wajdelotą pojechał, dotąd nic o nich nie słychać.

Alpuhara: ballada o zemście Almanzora

Konrad zaśpiewał balladę o Almanzorze, królu muzułmanów, który bronił się w twierdzy Alpuhary. Gdy Hiszpanie zdobyli zamek, Almanzor uciekł, ale potem wrócił i oddał się w ręce wrogów, błagając o życie. Powiedział, że chce służyć ich Bogu i zostać wasalem obcej korony. Hiszpanie uwierzyli mu i przyjęli go jak towarzysza.

👳🏽‍♂️
Almanzor – król muzułmanów z ballady, mężczyzna w średnim wieku, ostatni obrońca Alpuhary, który zemścił się na Hiszpanach zarażając ich dżumą.

Almanzor uścisnął wodza, objął go za szyję, na ustach jego zawisnął. Wtem osłabnął, padł na kolana, ale rękami drżącymi wiążąc swój zawój do nóg Hiszpana, ciągnął się za nim po ziemi. Spojrzał dokoła z okropnym śmiechem - zbladłe, zsiniałe miał lice, krwią mu nabiegły źrenice. Wykrzyknął: "Jam was oszukał: wracam z Grenady; ja wam zarazę przyniosłem!" Śmiał się piekielnym śmiechem i skonał. Hiszpanie uciekli z miasta, ale dżuma za nimi w ślad biegła.

Część 5. Wojna: wyprava krzyżowa i klęska Niemców

Konrad nie mógł już hamować zapędów ludu i nalegań rady. Dawno już cały kraj wołał o pomstę za Litwy napaść i Witołda zdrady. Witołd, który wsparcia u Zakonu żebrał, teraz zmienił zamiary, nową przyjaźń zdradził i swych rycerzy tajnie uprowadził. Zakon podniósł krzyżową wojnę na pogany. Wyszła bulla, morzem i lądem płynęły nieprzeliczone wojowników roje.

Poszli ku Litwie i co tam sprawili? Rzeź, grabież, pożoga i blask, co głupie rozwesela zgraje. Rycerze dalej w głąb Litwy zabiegli, słychać było, że Kowno, że Wilno oblegli. W końcu ustały i wieści, i posły. Minęła jesień, zimowe zamieci huczały po górach. Z dala na niebiosach świeciły północne zorze lub wojny pożogi, coraz widoczniej rażąc blask płomieni.

Z Marienburga lud patrzył ku drodze. Już widać z daleka: kilku podróżnych przebija się przez śniegi. Konrad! Nasi wodze! Ale gdzie reszta pułków? Sam ich widok zdradził tajemnicę - biegli bezładnie, w zaspach śniegu tonęli, walili się, deptali jak podłe owady. Wszystko zginęło, Konrad wszystkich zgubił! Oszukany przez Witołda, chęcią zemsty ślepy, zagnał wojsko na litewskie stepy i Wilno tak długo, tak gnuśnie oblegał!

Część 6. Pożegnanie: śmierć Konrada i Aldony

Zimowy ranek, wichrzy się i śnieży. Wallenrod leci śród wichrów i śniegów do jeziora, woła i mieczem bije w ściany wieży: "Aldono, żyjemy! Twój miły wraca, wypełnione śluby, oni zginęli, wszystko wypełniono". Mówił jej o zemście, o tym, że trafił w serce stugłowej poczwary, że strawione skarby, źródła ich potęgi, zgorzały miasta, morze krwi wyciekło.

Ja więcej nie chcę — wszak jestem człowiekiem!
Spędziłem młodość w bezecnej obłudzie,
W krwawych rozbojach... Dziś, schylony wiekiem,
Zdrady mię nudzą

Aldona odpowiedziała mu, że już po czasie, że przysięgła nie zstąpić z wieży, chyba do mogiły. Nie chciała, by zobaczył ją jako nędzną marę. Wolała pozostać w pamięci jako piękna Aldona. Konrad błądził po dzikim brzegu bez celu, bez myśli, bez chęci. Ujrzał cień jakiś, który krążył i wołał: "biada, biada, biada!" - to byli tajemni sędziowie Zakonu, którzy wydali na niego wyrok śmierci. Wszedł do jego mieszkania orszak z dobytymi mieczami. Alf wypił truciznę, spojrzał w okno i bez czucia padł. Lampę z okna cisnął - to był znak dla Aldony. W tejże chwili przebił wieży ściany krzyk nagły, mocny, przeciągły, urwany. To było ostatnie wołanie Aldony - już nigdy więcej nie wydała głosu.