doyle/piec-pestek-pomaranczy
Krótkie streszczenie
Londyn, koniec września, burzowa noc. Do mieszkania przy Baker Street przybył młody człowiek w sprawie tajemniczych śmierci w swojej rodzinie.
Opowiedział detektywowi historię swojego stryja Eliasa, byłego plantatora z Florydy, który powrócił do Anglii w 1869 roku. W marcu 1883 stryj otrzymał list z Indii zawierający pięć pestek pomarańczy i litery "K.K.K." z żądaniem położenia papierów na zegarze słonecznym. Przerażony stryj spalił dokumenty ze skrzynki oznaczonej tymi samymi literami.
K.K.K.! — wyjąkał wreszcie. — Mój Boże, kara za dawne grzechy spada na mą głowę! ... Śmierć! — odrzekł mi głuchym, jakby nie swoim głosem
Siedem tygodni później stryj został znaleziony martwy w stawie. Ojciec Johna odziedziczył majątek, ale w 1885 otrzymał identyczne ostrzeżenie z Dundee. Trzy dni później zginął w wapiennym dole. John otrzymał podobny list z Londynu dzień przed wizytą u detektywa.
ustalił, że za zbrodniami stoi Ku-Klux-Klan.
Szczegółowe streszczenie
Podział na rozdziały jest redakcyjny.
Burzowa noc i przybycie klienta
W ostatnich dniach września 1887 roku nad Londynem szalała niezwykle gwałtowna burza jesienna. Wiatr wył z niesamowitą mocą, a deszcz bił w szyby tak silnie, że nawet w tym wielkim mieście ludzie musieli uznać potęgę sił przyrody. Z nastaniem wieczoru burza stawała się coraz bardziej gwałtowna, a w kominie wiatr jęczał jak płaczące dziecko.
Sherlock Holmes siedział znudzony przy kominku i opisywał okładki swoich akt kryminalnych, podczas gdy jego przyjaciel zagłębił się w lekturze morskiej opowieści Clarka Russella.
Szalejąca burza dostrajała się zupełnie do tekstu książki, a Watson miał wrażenie, że słyszy w plusku deszczu przeciągły szum fal morskich. Jego żona wyjechała w odwiedziny do ciotki, więc na kilka dni przeprowadził się do dawnego mieszkania przy Baker Street. Nagle usłyszeli dźwięk dzwonka. Holmes zastanawiał się, kto mógłby przybyć przy takiej pogodzie i o takiej porze, sądząc, że sprawa musi być niezmiernie ważna.
Do pokoju wszedł młody człowiek około dwudziestodwuletni, dobrze zbudowany i przyzwoicie ubrany. Ociekający parasol i długi płaszcz przeciwdeszczowy świadczyły o trudach podróży w niepogodzie. Był blady, a jego oczy miały wyraz właściwy ludziom trapionym wielką troską.
Wydawało się, jakby to rozkiełzane żywioły przyniosły do nas dziwnego gościa, którego teraz znowu pochłonęły
Historia stryja Eliasa i pierwsze ostrzeżenie K.K.K.
John Openshaw przedstawił swoją historię rodzinną. Jego dziadek miał dwóch synów: stryja Eliasa i ojca Josepha. Ojciec miał fabrykę w Coventry, którą rozbudował po wynalezieniu rowerów, a następnie wynalazł i opatentował odporne na przebicie opony Openshawa, co przyniosło mu wielkie dochody. Wkrótce sprzedał interes i został rentierem.
Stryj Elias za młodu wyjechał do Ameryki i został plantatorem na Florydzie. Gdy wybuchła wojna secesyjna, walczył w armii Jacksona, później pod Hoodem dosłużył się stopnia pułkownika. Po kapitulacji Lee wrócił na plantację, ale w 1869 lub 1870 roku powrócił do Europy i kupił małą posiadłość w Sussex, w pobliżu Horsham. Był człowiekiem gwałtownym, porywczym, skrytym i stronił od ludzi. John zamieszkał u niego w wieku dwunastu lat i stał się panem domu, mając wszystkie klucze. Jedynym wyjątkiem była stale zamknięta komórka na poddaszu.
W marcu 1883 roku stryj otrzymał list z Indii, ze stemplem pocztowym z Pondicherry. Gdy go otworzył, wypadło z niego pięć małych, suchych pestek pomarańczy.
Wypadło z niej pięć małych, suchych pestek pomarańczy i potoczyło się na talerz... gdy zobaczyłem wyraz twarzy stryja. Usta mu się wykrzywiły, oczy wystąpiły z oczodołów
Na kopercie widniały trzy litery "K.K.K.", a stryj wykrzyknął przerażony: "Mój Boże, kara za dawne grzechy spada na mą głowę!" Tego samego dnia wezwał adwokata i sporządził testament, zapisując cały majątek bratu. Spalił zawartość metalowej skrzynki z napisem "K.K.K." na wieku. Od tego czasu stryj bardzo się zmienił - pił więcej, unikał ludzi, a czasem w pijackim szale wybiegał z rewolwerem do ogrodu.
Śmierć stryja i dziedzictwo ojca
Pewnej nocy stryj wypadł w napadzie wściekłości do ogrodu, ale tym razem już nie wrócił. Znaleziono go leżącego twarzą do dołu w małym błotnistym stawie na końcu ogrodu. Na ciele nie było śladów przemocy, a woda była tylko na dwie stopy głęboka. Ława przysięgłych orzekła samobójstwo, znając dziwactwa stryja. John nie mógł się z tym pogodzić, wiedząc, że stryj wzdrygał się na samą myśl o śmierci. Śmierć nastąpiła siedem tygodni po otrzymaniu listu, w nocy z 2 na 3 maja.
Ojciec Johna odziedziczył posiadłość i około czternaście tysięcy funtów. Gdy objął majątek w Horsham, dokładnie przeszukał zamkniętą komórkę na strychu. Znaleźli tam metalową skrzynkę, której zawartość została zniszczona. Na wewnętrznej stronie wieka była przyklejona kartka z literami "K.K.K." i napisem: "Listy, notatki, pokwitowania i spisy". Poza tym znaleźli wiele rozrzuconych papierów i notatek dotyczących pobytu stryja w Ameryce. Niektóre pochodziły z czasów wojny i wykazywały, że był dzielnym żołnierzem. Inne, z okresu rekonstrukcji Południowych Stanów, dotyczyły polityki i pokazywały, że z całą siłą przeciwstawiał się przybyszom z Północy.
Z początkiem 1884 roku ojciec przeniósł się do Horsham i nic nie zakłócało spokoju aż do stycznia 1885 roku.
Śmierć ojca i własne zagrożenie Johna
Czwartego stycznia 1885 roku ojciec otrzymał podobny list z Dundee. Zawierał pięć suchych pestek pomarańczy i napis: "Połóż papiery na zegarze słonecznym". Ojciec początkowo lekceważył sprawę, nazywając ją głupim żartem, ale John nalegał na zawiadomienie policji. Ojciec kategorycznie zabronił mu tego robić.
Trzeciego dnia po otrzymaniu listu ojciec pojechał odwiedzić starego przyjaciela na Portsdown Hill.
Drugiego dnia po wyjeździe ojca John otrzymał telegram od majora, wzywający go do natychmiastowego przyjazdu. Dowiedział się, że ojciec wpadł do jednego z wapiennych dołów i znaleziono go nieprzytomnego z rozbitą czaszką. Wkrótce zmarł, nie odzyskawszy przytomności. Ława przysięgłych orzekła śmierć wskutek nieszczęśliwego wypadku. John zbadał starannie każdy szczegół, ale nie znalazł niczego wskazującego na morderstwo. Był jednak przekonany, że ojciec padł ofiarą zbrodniczego zamachu.
John odziedziczył majątek i przez dwa lata i osiem miesięcy żył spokojnie w Horsham. Myślał już, że przekleństwo ciążące na rodzinie wygasło, ale wczoraj rano otrzymał podobny list z Londynu, ze wschodnich dzielnic. Zawierał te same "K.K.K." i polecenie: "Połóż papiery na zegarze słonecznym". Zwrócił się na policję, ale inspektor uznał listy za głupi żart, a śmierci krewnych za nieszczęśliwe wypadki. Przydzielono mu jednak policjanta do pilnowania domu.
Dopiero wczoraj major Prendergast poradził mu, aby udał się do Holmesa. John pokazał też kartkę znalezioną na podłodze w pokoju stryja - fragment pamiętnika z marca 1869 roku z zagadkowymi zapiskami o wysyłaniu pestek i znikaniu ludzi.
Rada Holmesa i tragiczny koniec Openshawa
Holmes nakazał Johnowi natychmiastowe działanie. Miał włożyć kartkę do metalowej skrzynki z zapewnieniem, że reszta papierów została spalona, a następnie postawić skrzynkę na zegarze słonecznym zgodnie z poleceniem. Holmes wyjaśnił, że trzy "K" to znak Ku-Klux-Klanu.
Czy nie słyszałeś nigdy — rzekł Sherlock Holmes... — o Ku-Klux-Klanie? ... Ta straszna, tajna organizacja została założona przez byłych żołnierzy Konfederacji
Człowiek idealnie rozumujący... na podstawie jednego faktu powinien właściwie być w stanie dojść rozumowaniem do odkrycia nie tylko całego łańcucha zdarzeń
Holmes wytłumaczył, że autorzy listów znajdowali się na żaglowcu, wysyłając ostrzeżenia przed wyruszeniem na misję. John miał wracać pociągiem z Waterloo. Holmes ostrzegł go, by był ostrożny, i obiecał zająć się sprawą następnego dnia. Rano Watson przeczytał w gazecie tragiczną wiadomość - John Openshaw zginął, spadając z nabrzeża do Tamizy koło mostu Waterloo.
Śledztwo Holmesa i sprawiedliwość morza
Szukał u mnie pomocy, a ja go wysłałem na śmierć!... To uraziło moją dumę, Watsonie... to boleśnie zraniło moją dumę
Holmes był głęboko wstrząśnięty śmiercią Johna i postanowił schwytać szajkę. Cały dzień spędził nad rejestrami Lloyda i plikami starych gazet, śledząc trasę każdego statku, który zawinął do Pondicherry w styczniu i lutym 1883 roku. Jeden z nich, "Lone Star", zwrócił jego uwagę swoją amerykańską nazwą. Statek był też w Dundee w styczniu 1885 roku, a teraz przybył do Londynu w ubiegłym tygodniu.
Holmes dowiedział się, że tylko kapitan i dwaj majtkowie byli Amerykanami, a tej trójki nie było na pokładzie ubiegłej nocy. Statek rano wypłynął do Savannah. Holmes wysłał list z pięcioma pestkami pomarańczy zaadresowany do kapitana Calhouna oraz depeszę do policji w Savannah o poszukiwanych mordercach.
Wreszcie dowiedzieliśmy się, że gdzieś daleko na Atlantyku widziano miotane falami szczątki statku z literami 'L. S.'. I już nic więcej nie usłyszeliśmy o losach 'Lone Star'