balzac/gobseck
Krótkie streszczenie
Paryż, 1829 rok. W salonie wicehrabiny de Grandlieu adwokat opowiedział historię o niezwykłym lichwiarzu. Wicehrabina ostrzegała córkę Kamillę przed zalotami młodego hrabiego Ernesta de Restaud, którego matka była marnotrawną kobietą.
Derville znał lichwiarza od czasów studenckich. Mieszkali w tym samym domu przy ulicy des Grès. Lichwiarz był bladym, wychudłym człowiekiem o żółtych oczkach i szpiczastym nosie. Urodził się w 1740 roku w Antwerpii z matki Żydówki i ojca Holendra. Jako dziesięcioletni chłopiec wyruszył do Indii, gdzie spędził dwadzieścia lat.
Gobseck wierzył, że jedyną pewną wartością jest złoto. Pewnego dnia opowiedział Derville'owi o wizycie u pięknej hrabiny de Restaud, która potrzebowała pieniędzy na spłatę długów hazardowych kochanka. Dała mu w zastaw brylant męża.
Czy życie nie jest machiną, której pieniądz daje ruch? Złoto jest duchem waszego obecnego społeczeństwa.
Hrabia de Restaud odkrył zdrady żony i postanowił przekazać cały majątek Gobseckowi, aby zabezpieczyć go dla najstarszego syna Ernesta. Sporządzono odpowiednie dokumenty. Gdy hrabia umierał, zabronił żonie i młodszym dzieciom wstępu do pokoju. Hrabina desperacko szukała testamentu i spaliła papiery, myśląc że niszczy dokument pozbawiający dzieci majątku.
Gobseck oświadczył, że jest prawowitym właścicielem dóbr. Lata później lichwiarz zmarł w wieku osiemdziesięciu dziewięciu lat, zostawiając ogromne bogactwa - zgniłe pasztety, pleśniejące towary i cenne przedmioty.
Szczegółowe streszczenie
Podział na rozdziały jest redakcyjny.
Wieczór u Grandlieu i opowieść o Gobsecku
Zimową nocą 1829 roku w salonie wicehrabiny de Grandlieu znajdowały się jeszcze dwie osoby po wyjściu młodego hrabiego Ernesta de Restaud. Wicehrabina zwróciła się do córki Kamilli z ostrzeżeniem dotyczącym jej zachowania wobec młodego hrabiego. Matka wyjaśniła, że pan de Restaud ma matkę, która pochłonęłaby miliony - źle urodzoną pannę Goriot, o której w swoim czasie dużo mówiono.
Wicehrabina podkreśliła, że mimo iż postępowanie młodego hrabiego wobec rodziny jest piękne, dopóki matka jego żyje, każda rodzina bałaby się powierzyć mu przyszłość i majątek młodej panny. W tym momencie do rozmowy wtrącił się przyjaciel domu, adwokat Derville, który oznajmił, że ma historię do opowiedzenia, która zmieni sąd o majątku hrabiego Ernesta de Restaud.
Derville wyjaśnił swoje poufałe zachowanie w domu wicehrabiny. Pani de Grandlieu, wróciwszy do Francji wraz z rodziną królewską, żyła początkowo jedynie z zasiłków przyznanych przez Ludwika XVIII. Adwokat wykrył nieprawidłowości w sprzedaży pałacu Grandlieu i wygrał proces o jego zwrot. Dzięki jego zręczności majątek pani de Grandlieu osiągnął sumę blisko sześćdziesięciu tysięcy franków dochodu. Od tego czasu stał się przyjacielem rodziny.
Pierwsza wizyta u lichwiarza
Derville rozpoczął opowieść o osobliwej postaci lichwiarza. Opisał twarz bladą i wyblakłą, którą nazwał "miesięczną", podobną do srebra z którego zeszło złocenie. Włosy były gładkie, popielato-szare, a rysy twarzy niewzruszone jak u Talleyranda. Małe oczka żółte jak u kuny lękały się światła, nos był szpiczasty i cienki jak świdro. Człowiek ten mówił cicho, łagodnym głosem i nigdy się nie unosił.
Wszystko w jego pokoju było schludne i wytarte, podobne do zimnego sanktuarium starej panny. Czynności jego były regularne jak zegar - był to poniekąd człowiek-automat. Pod wieczór zmieniał się w zwykłego człowieka, a jego metale przeobrażały się w serce ludzkie. Mieszkał w domu przy ulicy des Grès, gdzie Derville był jego sąsiadem jako drugi dependent kończący trzeci rok prawa.
Gobseck miał siedemdziesiąt sześć lat, urodził się w 1740 roku na przedmieściu Antwerpii z matki Żydówki i ojca Holendra. Miał dziesięć lat, kiedy matka wsadziła go jako chłopca okrętowego na okręt płynący do kolonii w Indiach, gdzie przeżył dwadzieścia lat. Zmarszczki na jego pożółkłym czole zachowały tajemnice straszliwych wypadków, nagłych lęków, niespodzianych przygód. Znał admirała Simeuse, pana de Lally, sędziego Suffrena i wielu innych sławnych ludzi.
Pewnego wieczoru Derville wszedł do tego człowieka, który stał się złotem. Gobseck siedział nieruchomy jak posąg z oczyma utkwionymi w okapie kominka. Dymiąca lampa rzucała blask, który uwydatniał bladość jego twarzy. Derville żałował go jak chorego, ale rozumiał też, że jeśli posiada miliony w banku, może posiadać myślą ziemię, którą przebiegł, zgłębił, zważył i oszacował.
Gobseck rozpoczął filozoficzny wywód o życiu i naturze ludzkiej. Wyjaśnił, że w jego wieku życie jest już tylko nałogiem uprawianym w pewnym wybranym kole. Opowiedział o swoich podróżach i doświadczeniach, które nauczyły go, że jedyną stałą rzeczą jest instynkt samozachowawczy, który w europejskich społeczeństwach nazywa się interesem osobistym.
Złoto przedstawia wszystkie siły ludzkie... istnieje tylko jedna rzecz materialna, której wartość jest dość pewna, aby się nią człowiek zaprzątał. Ta rzecz... to złoto.
Lichwiarz kontynuował swoją opowieść o poranku, kiedy miał do podjęcia tylko dwa weksle. Pierwszy na tysiąc franków był podpisany przez jedną z najpiękniejszych kobiet w Paryżu, żonę bogatego właściciela - hrabinę. Drugi weksel na takąż sumę z podpisem Fanny Malvaut przedstawił mu wpół zrujnowany handlarz płótna.
Młody Derville i jego znajomość z Gobseckiem
Gobseck opisał swoją wizytę u hrabiny, która mieszkała przy ulicy du Helder. Pokojówka oznajmiła, że hrabina jeszcze śpi, bo wróciła z balu o trzeciej rano. Gdy w południe wszedł do jej sypialni, ujrzał piękną kobietę, która zarzuciła na nagie ramiona kaszmirowy szal. Rozrzucone łóżko świadczyło o niespokojnym śnie, a cały pokój tchnął zbytkiem i nieładem.
Hrabina była podobna do Herodiad stworzonych pędzlem Leonarda da Vinci - wspaniała życiem i siłą. Podobała się Gobseckowi, który od dawna nie czuł bicia serca. Kiedy w czasie rozmowy pojawił się hrabia, kobieta przedstawiła lichwiarza jako jednego ze swoich dostawców. Gobseck wyciągnął z kieszeni weksel, a hrabina podała mu brylant, mówiąc: "Weź pan i idź".
Następnie Gobseck udał się na ulicę Montmartre do panny Malvaut. Wszedł po stromych schodach na piąte piętro do mieszkanka złożonego z dwóch pokoików, gdzie wszystko było czyste jak nowy dukat. Fanny była typową młodą paryżanką - skromnie ubrana, z wykwintną i świeżą główką, uprzejma, z błękitnymi i czystymi jak kryształ oczami.
Była to dziewczyna skazana na pracę przez jakieś nieszczęścia, pochodziła zapewne z rodziny uczciwych rolników. Jakiś powab cnoty błyszczał w jej rysach. Gobseck miał uczucie, że oddycha atmosferą uczciwości i niewinności. Nad prostym drewnianym łóżkiem wisiał krucyfiks strojny w dwie gałązki bukszpanu. Był prawie wzruszony i gotów ofiarować jej pieniądze tylko na dwanaście procent.
Gobseck zakończył swoją opowieść filozoficzną refleksją o życiu i naturze ludzkiej. Wyjaśnił Derville'owi, że jego wzrok jest jak wzrok Boga - czyta w sercach. Opisał swoją władzę i wpływ na ludzi, którzy przychodzą do niego po pieniądze.
Tutaj najdumniejszy kupiec, tu kobieta najbardziej harda swą pięknością... wszyscy proszą ze łzą bólu lub wściekłości w oku. Tu błaga najsławniejszy artysta i pisarz.
Hrabia Restaud i jego rodzinne tragedie
Derville kontynuował swoją opowieść, wyjaśniając, jak został adwokatem dzięki pomocy Gobsecka. Stary lichwiarz pożyczył mu pieniądze na kupno kancelarii za piętnaście procent rocznie, ale pod warunkiem, że Derville będzie prowadził jego sprawy bez honorariów. W kilka miesięcy później Derville miał szczęście podjąć starania o odzyskanie majątku pani de Grandlieu i wygrać proces.
Pewnego dnia hrabia de Restaud wszedł do kancelarii Derville'a, aby zasięgnąć rady w poważnych sprawach. Oświadczył, że pokłada w adwokacie zupełne zaufanie. Zapytał o uczciwość Gobsecka, na co Derville odpowiedział, że mimo iż lichwiarz kieruje się własnymi zasadami finansowymi, jest to najskrupulatniejszy i najuczciwszy człowiek w Paryżu.
Hrabia powziął nieodwołalne postanowienie przelania na Gobsecka własności swojego majątku. Chciał, aby Derville sporządził potrzebne akty oraz kontrrewers, w którym lichwiarz zobowiąże się zwrócić majątek najstarszemu synowi w dniu jego pełnoletności. Hrabia wyjaśnił, że jego zdrowie budzi poważne obawy, a ostatnie zgryzoty zagoryczyły straszliwie jego życie.
Derville zwrócił uwagę, że tym krokiem hrabia wydziedzicza całkowicie swoje inne dzieci. Zaproponował, aby ich los został zapewniony punktem kontrrewersu. Hrabia zadrżał gwałtownie, słysząc te słowa, łzy stanęły mu w oczach i uścisnął rękę adwokata, mówiąc, że nie znał go jeszcze dosyć i że sprawił mu równocześnie przykrość i radość.
Tymczasem między małżeństwem Restaud rozegrały się sceny okryte nieprzeniknioną tajemnicą. Skoro hrabia zachorował i musiał się położyć, objawiła się jego niechęć do hrabiny i do dwojga młodszych dzieci. Zakazał im wchodzić do pokoju, a kiedy spróbowali ominąć zakaz, powodowało to ataki niebezpieczne dla życia chorego.
Hrabina zrozumiała zamiary męża i rozciągnęła dokoła jego pokoju najściślejszy dozór. Władała despotycznie w domu, wszędzie docierało jej kobiece szpiegostwo. Siedziała cały dzień w salonie przylegającym do sypialni męża, skąd mogła słyszeć każde jego słowo. W nocy kazała tam słać sobie łóżko i przeważnie wcale nie spała. To poświęcenie zdawało się światu wzniosłe.
Derville postanowił ocalić rodzinę od nędzy, jaka ją czekała. Kazał ścigać hrabiego de Restaud za sumę należną fikcyjnie Gobseckowi i uzyskał wyrok. Przekupił jednego ze służby i wymógł na nim przyrzeczenie, że skoro tylko hrabia będzie konał, uprzedzi go, aby mógł zjawić się nagle i przestraszyć hrabinę groźbą natychmiastowego opieczętowania.
Od dwóch miesięcy hrabia Restaud leżał sam w swoim pokoju. Śmiertelna choroba osłabiła z wolna jego ciało i ducha. Pod wpływem chorobliwego kaprysu nie pozwalał sprzątać u siebie, nawet posłać łóżka. Pokój przedstawiał smutny widok - meble stały w nieładzie, kurz i pajęczyna pokrywały najwykwintniejsze przedmioty. Hrabia schudł bardzo, oczy błyszczały, a trupia bladość twarzy miała coś upiornego.
Śmierć hrabiego i walka o spadek
Pewnego dnia z początkiem grudnia 1824 roku hrabia spojrzał na syna Ernesta, który siedział przy łóżku. Zapytał go, czy cierpi, na co ojciec odpowiedział z przerażającym uśmiechem: "Nie! Wszystko jest tu i koło serca", wskazując na głowę i przycisnąwszy palce do zapadłej piersi. Hrabia pytał o adwokata Derville'a, ale lokaj za każdym razem przynosił wymówki.
Hrabia powierzył synowi zapieczętowaną paczkę, którą miał dostarczyć do Derville'a. Kiedy Ernest wyszedł, matka próbowała wyciągnąć od niego informacje o rozmowie z ojcem. Chłopiec odmówił, tłumacząc, że nie może powtórzyć tego, co powiedział ojciec. Hrabina tłumaczyła synowi, że źli ludzie oddalili ją od ojca, aby nasycić swoją chciwość.
W tym momencie hrabia otworzył drzwi i ukazał się prawie nagi, wychudły jak szkielet. Jego nagły krzyk wywarł straszliwe wrażenie na hrabinie. Mąż był tak blady i wyniszczony, jak gdyby wyszedł z grobu. Oskarżył żonę, że zatruła mu życie zgryzotą, a teraz chce zatruć jego śmierć i opętać syna.
Byłaś złą córką, złą żoną, będziesz złą matką... Zatrułaś życie moje zgryzotą, a teraz chcesz zatruć moją śmierć, opętać mego syna, uczynić zeń niegodziwca!
Hrabina rzuciła się do stóp umierającego, zalała łzami i krzyczała: "Łaski! Łaski!". Hrabia odpowiedział pytaniem, czy ona miała litość dla niego. Pozwolił jej pożreć swój majątek, a teraz chce pożreć jego i zrujnować syna. Umierający oświadczył, że ma tylko jedno dziecko, wyciągając rozpaczliwym gestem dłoń do syna. Hrabina błagała o przebaczenie, ale mąż odepchnął ją nogą, mówiąc, że brzydzi się nią.
Nieszczęśliwa kobieta padła zemdlona. Umierający wrócił do łóżka i stracił przytomność w kilka godzin później. Była północ, kiedy umarł. Derville przybył ze starym Gobseckiem o północy. Zastali troje dzieci we łzach i dwóch księży. Ernest oznajmił, że matka chce zostać sama w pokoju zmarłego, aby się modlić.
Śmierć Gobsecka i epilog
Gdy Derville i Gobseck weszli do pokoju zmarłego, zastali straszliwy nieład. Rozczochrana hrabina stała wśród rozczochanych papierów i poprzewracanych rupieci. Wszystko nosiło ślady jej zuchwałej ręki. Trup hrabiego leżał za łóżkiem w poprzek, z nosem w materacach, pogardliwie rzucony jak koperta.
Trup hrabiego leżał za łóżkiem prawie, w poprzek, z nosem w materacach, pogardliwie rzucony jak jedna z papierowych kopert leżących na podłodze; i on także był tylko kopertą...
Hrabina odnalazła kontrrewers ukryty pod poduszką i wrzuciła papiery w płomienie kominka, myśląc, że niszczy testament pozbawiający dzieci majątku. Gobseck oświadczył, że jest prawym właścicielem dóbr sprzedanych mu przez hrabiego. Derville był zdumiony, że lichwiarz chce nadużyć zbrodni spełnionej przez hrabinę.
Lata później Gobseck umarł w wieku osiemdziesięciu dziewięciu lat. Derville znalazł w jego mieszkaniu ogromne bogactwa - zgniłe pasztety, mnóstwo wiktuałów, skorupiaki pokryte pleśnią, pudła herbaty, worki kawy, srebro, lampy, wazony, książki i cenne sztychy. Wszystko było owocem skąpstwa, któremu został już tylko bezmyślny instynkt.
Nieszczęście jest naszym najlepszym nauczycielem; nieszczęście nauczy go wartości pieniędzy, ludzi i kobiet. Niech żegluje po morzu paryskim!